9 maja 2014

16. "Mamy dla was wiadomość."

Z uśmiechem na ustach, uwieczniłam aparatem widok mojego synka i Lucasa. Był to chyba najcudowniejszy widok na świecie. Oprócz tego, jak Lucas wziął po raz pierwszy naszego synka na ręce. Był zachwycony, bardziej niżbym mogła sobie to wyobrazić. 

Minęły cztery miesiące odkąd urodziłam Nathaniela. Był naszym maleńkim oczkiem w głowie, tak samo jak dziadków, którzy oszaleli i zaczęli obdarzać swojego jedynego wnuka wieloma prezentami. Sądzę, że mały Rosario będzie rozpieszczonym chłopcem. O tak, zdecydowanie o tym wiedziałam, jednak nie chciałam przyjąć do wiadomości. Nienawidziłam nikogo rozpieszczać, jednak drobne upominki są jak najbardziej wskazane. Moja rodzicielka mieszkała z nami dwa miesiące, chcąc mnie czegoś nauczyć, okazało się też, że nauczyłam się więcej sama niż z nią. 
– O czym myślisz, Ho? – ujrzawszy swoje maleńkie dziecko w ramionach potężnego mężczyzny, który oszalał z radości, gdy ujrzał na ustach Nathaniela delikatny uśmieszek i radosne iskierki w oczach. Musiałam przyznać, że wdał się w Lucasa i jego rodzinką, przynajmniej ma dobre geny, prawda? 
– O początkach, kiedy urodził się bąbelek – podeszłam do nich wolnym krokiem, pogładziłam juniorka po policzku, wpatrując się ciągle w jego oczka. 
– Wyobrażasz sobie, że niedługo będzie pięć miesięcy odkąd jest z nami? Czuję jakby wczoraj się urodził. Nadal taki kruchy, ale duży i zdrowy. Jestem dumny – miałam ochotę otrzeć mentalne łezki. – Urodzisz mi następnego brzdąca? 
– Chyba oci… – urwałam, widząc jego groźny wzrok. Ciągle jest za tym, by nie przeklinać przy dzieciach, nawet jeśli mało z tego rozumieją. – Ocipiałeś. – Dodałam pod nosem. 
– Mogłaś sobie darować.
Zaśmiałam się i pokręciłam energicznie głową, włączając w ruch mojego kucyka na głowie. 
– Nie mogłaś, bo byłabyś chora. 
– Naturalnie. A poważnie…
– Wiem, olśniewającą mam urodę – odparł z łobuzerskim uśmieszkiem. 
– Wlewaj sobie dalej, nigdy nie przyznam, że jesteś taki czy siaki. 
Wzruszyłam powoli ramionami, po czym strzeliłam kolejne zdjęcie. Ostatnio pogłębiłam swoją pasję w robieniu zdjęć, nie wiedziałam nigdy wcześniej, że może to być tak zajmujące i cudowne zajęcie. Wiele można dostrzec dzięki zdjęciom, a przeważnie moimi modelami są ci dwaj panowie. 
– Jesteś wredna, nigdy się nie zmienisz – wydął dolną wargę niczym dziecko, któremu odmówiono cukierka. 
– Jesteś…Nienormalna. 
– Wiesz, mam to po rodzicach, oby Nate tego nie odziedziczył – zaśmiałam się i wzięłam głęboki oddech, siadając na kanapie. Położył mi małego na brzuchu, który od razu się we mnie wtulił. Mówiłam, że to najsłodsze dziecko na świecie?
– Jesteście moją prawdziwą, jedyną i najukochańszą rodziną. Cieszę się, że wyszłaś za mnie mimo swoich uprzedzeń. Dziękuję, iż zgodziłaś się uczynić mnie najszczęśliwszym facetem na świecie, który do końca swoich dni będzie tylko i wyłącznie wasz – cmoknął mnie w nos. 
– Nie masz za co dziękować. Moim priorytetem jest  to, byście byli dumnymi i szczęśliwymi mężczyznami – odpowiedziałam rozczulona, po czym uniosłam się powoli, trzymając małego i pocałowałam go czule w usta. 
Zadowolony mruknął coś niezrozumiale, a ja tylko zdusiłam chichot. 

Lucas

Wieczorem odwiedzili nas wszyscy po kolei, począwszy od przyjaciółek Hope kończąc na moich pracownikach, którzy spanikowani próbowali się ze mną skontaktować. Mówiłem im wiele razy, żeby nie przychodzili do mnie do domu, ale co ja mogę? Żyją swoimi prawami. Na koniec dnia, chcąc zostać już sam na sam z żoną, zrobiłem się jeszcze bardziej podirytowany, gdy ujrzałem swoich teściów. 
Koniec, naprawdę jeden wielki koniec. Po co jeszcze oni? Byłem już dosyć zmęczony, zwłaszcza że mieliśmy malucha w domu, który płakał, gdy tylko brała go na ręce jakaś pani. Wiedział kogo jest, brawo.
– No cześć – wymamrotałem, gdy tylko usłyszałem głośne „niespodzianka!”. Wiedziałem, że moja teściowa uwielbia ten dom, ale bez przesady. Pomocy? 
Wywróciłem oczami, gdy tylko ujrzałem kolejne zabawki dla Nathaniela. A ja co dostanę? W duchu wydąłem dolną wargę jak dziecko. Czasami to się objawiało – zwłaszcza, gdy bawiłem się z moim synem, a przynajmniej próbowałem się bawić. Jednak jest jeszcze za młody. 
– Kto przyszedł? – usłyszałem głos swojej żony. Wróciłem do salonu, wywracając oczami. 
– Córeczko! 
Gdy tylko ujrzała swoją rodzicielkę skrzywiła się i spojrzała na swoje dłonie. Pokręciła głową energicznie i wstała powoli. Obserwowałem dokładnie jej reakcję. Jej rodzicielka odgarnęła włosy Hope na bok, chcąc odsłonić tym samym jej uroczą twarz. 
Na usta teściowej wkradł się wielki uśmiech. 
– Co tu robicie? O tej godzinie, mamo mieliśmy ciężki dzień, chcieliśmy odpocząć. 
– Już nie wolno nam odwiedzać jedynego wnuka? – cichy pisk Veronici rozniósł się po salonie, jeśli obudziłaby mi Nathaniela, gorzko by tego pożałowała. Mały zawsze powoli i opornie zasypiał, tak jakby chciał być z nami na okrągło. Nie powiem, że nie, ale cieszyło mnie to. –  Gdzie mój mały króliczek? – Dodała spokojna, lecz uśmiechnięta.
– Mamo, on śpi – odezwałem się, chcąc w końcu odpocząć i mieć w ramionach swoją żonę. 
– Widzisz, mówiłem… – wymamrotał teść, siadając spokojnie na podłokietniku kanapy. Szczerze? Zaproponowałbym mu whisky bądź cokolwiek innego, ale wiedziałem, że Hope byłaby zła. Nie lubiła, gdy piłem. 
– A dajcie spokój. 
– Mamy dla was wiadomość – powiedział z niesmakiem. 
Zaciekawiony usiadłem, a później padło jedno, niespodziewane zdanie:
– Jestem w ciąży, Hope! – zaświergotała radośnie Veronica. Moja żona spojrzała na nią jak na idiotkę, a ja wybuchnąłem śmiechem.
– Dobry żart – odezwałem się i zmierzwiłem swoje nieco przydługawe włosy. Muszę do fryzjera się wybrać, o tak. 
– Ale to nie żart.


Kochani!
To mój ostatni rozdział na tym blogu. Trochę miłości jest takim dzieckiem stworzonym przez trzy osoby. 
Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam i trudno będzie rozstać mi się z tym blogiem ;( 
I przepraszam, że ten rozdział jest taki króciutki. W Wordzie ma troszkę więcej, bo 3 str. xD
W każdym razie... 
                                      DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO. 
Misiaczki, jesteście kochane. ;*


24 komentarze:

  1. O ja pierdole. Jakby moja matka z tym takim wyskoczyła, to w mniej niż dziesięć minut byłabym już spakowana. Biedna Hope. Jeblam po tej cudownej wiadomości. Nie no. To dla mnie były jakieś jaja. Ciekawe czy kolejne dziecko także będzie musiało cierpieć tak bardzo jak Hope? Szkoda ze już koniec tak bardzo kocham to opowiadanie. A wiec kocham was. :) Rozdział cudowny jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Ja bym zabiła za taką niespodziankę. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boooskiii !!!! Tylko krótki xd hahaha matka hope w ciąży ? Masakra jakaś

    OdpowiedzUsuń
  5. Boooskiii !!!! Tylko krótki xd hahaha matka hope w ciąży ? Masakra jakaś

    OdpowiedzUsuń
  6. Boooskiii !!!! Tylko krótki xd hahaha matka hope w ciąży ? Masakra jakaś

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny jak zawsze ale nie mogę pogodzić się z tym że jeszcze tylko jeden rozdział do końca </3

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super, a to, że matka Hope jest w ciąży to niespodzianka.
    Czemu mi o tym nie powiedziałaś?

    Ech... jak ja nie chce dodawać epilogu. ;/
    Nie powiem wam kiedy go dodam bo sama nie wiem. Muszę dojrzeć do tej decyzji. :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego tak szybko koniec? : c
    Przywiązałam się do tego opowiadania i do jego bohaterów, więc nie wyobrażam sobie, że to przedostatni rozdział.
    Co do rozdziału..matko to jest takie urocze! * - *
    Takie rodzinne, prawdziwe i słodkie, że człowiek czytając to nie potrafi się nie uśmiechnąć! : D
    A co do wiadomości..Boże chroń! Jakby moja mama wyskoczyła z taką "niespodzianką" too...już dawno bym się spakowała i wybyła z tego domu..no po prostu..nie wyobrażam sobie, będąc, no cóż najmłodszą, żeby ktoś miał zająć moje miejsce...i jeszcze tym kimś bym się miała zajmować..
    A co do Veronici, bo o to tu chodzi, no masakra, przecież między tymi dziećmi będzie spora różnica wieku (pomimo, że między moimi siostrami ciotecznymi max. różnica to 19 lat..i tak tego nie rozumiem) i do tego...Nate będzie starszy od swoje wujka/cioci...

    Mam jednak nadzieję, że zmienisz zdanie i nie zaprzestaniesz pisać tego bloga, bo kolejnym rozdziale. ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja również jestem bardzo przywiązana do tego opowiadania lecz zakończył się w idealnym momencie. Oczywiście chciałabym czytać więcej o państwu Rosario ale jak każdy wie kiedyś wena się kończy. Dziękuje za 16 wspaniałych rozdziałów. Było mi bardzo miło móc czytać i komentować wasze opowiadanie. Dziękuje też każdej pisarce za napisanie tego o bloga. :)
    Bardzo serdecznie również pozdrawiam was i mam nadzieje że już niedługo uroczycie nas nowym równie świetnym opowiadaniem. Oczywiście czekam na nn na pozostałych blogach i informację o nowej historii. :P
    Buziaczki ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. DAM SOBIE SAMA KOMENTARZ

    PŁACZĘ ;(((((((((((

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale czy naprawdę MUSICIE kończyć tę historię? Skoro tak Wam szkoda, płaczecie i w ogóle, to po prostu kontynuujcie pisanie i już!

    Rozdział świetny. Tyle wygrać! Tyle szczęścia mieć wokół siebie... ach, zazdroszczę Hope i Lucasowi - są mega szczęśliwi!
    Matka Hope zaskoczyła. Ale... w tym wieku zdarza się to coraz częściej, zauważyłyście? :P

    Szkoda, że to koniec, bo też uwielbiam to opowiadanie. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju, jaką oni są słodką rodzinką, aww *__* Ale, kurwa, że co? Jaka ciążą? Spoko, nie mam nic przeciwko, niech się bzykają, ale, Boże, gumki nie są aż tak drogie. o_O I ona się jeszcze z tego cieszy, w tym wieku. o_O

    Rozdzialik zajebisty i zaskakujący. :D
    Pozdrawiam. x

    OdpowiedzUsuń
  14. Rewelacyjny i zaskakujący *.*
    Szkoda, że to już koniec.. :(
    Dziękuję za ten blog! Kocham to!3

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział przecudowny :* szkoda że to już bedzie koniec:(

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam rozumieć, że to już ostatni rozdział czy jeszcze coś będzie? Boże oni są taką idealną rodziną. "Boże proszę spraw, abym stała się ich córką"^^ tak tego bym bardzo chciała.
    Tak mi szkoda, że to już koniec opowiadania, a zarazem cieszę się, że będzie nowe. Nie wiem już co czuję - wiem jedno; chcę więcej!
    Kochane, nie wiem co mam napisać oprócz tego, że jestem zachwycona i mile zaskoczona ciążą matki Hope ;)
    Z braku słów będę się żegnać ;(
    Pozdrawiam, Gabrysia ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie jeszcze epilog i mała niespodzianka dla was na koniec. :)

      Usuń
    2. Oooo to świetnie :D
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  17. To się będzie działo. mamuśka w ciąży hehe:D
    Możesz dodać zdjęcie małego? Kocham małe dzieci...
    Piękny jak zawsze, czekam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Smutno się zrobiło, kiedy uświadomiłam sobie, że jest to ostatni rozdział (nie licząc epilogu). Stworzyłyście świetne opowiadanie o małżeństwie z przymusu, które potem przerodziło się śliczną historię miłosną.. Jednak nie rozpisuję się za bardzo. Zostawię to na epilog ;)

    Co do rozdziału.. Zabiłabym swoją rodzinę jeśli spędzałaby ciągle czas w moim domu.. Zero prywatności -.- Już nawet Lucas był poddenerwowany wizytami teściów.. Nie dziwię mu się.
    Ale końcowa informacja zawaliła mnie z nóg. Od razu przypomniało mi się, jak mama jakieś 5 lat temu powiedziała mi, że będę miała brata. Daj Boże cierpliwość do tego stworzenia :D
    Ogólnie notka cod, miód, malina.
    Czekam na epilog *i na niespodziankę*.
    Weny kochane <3
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zapraszam na NN.
      http://damon-always-and-forever.blogspot.com
      :D

      Usuń
  19. Możecie mnie onformować o rozdziałach kolejnego opowiadania to moje gg 48388649

    OdpowiedzUsuń
  20. Szkoda,że to koniec <3
    Bardzo mi się podobał ten blog,czy można liczyć na coś nowego <3

    OdpowiedzUsuń