Rozdział Bonusowy- "Powrót do przeszłości."

Pierwszy sierpnia - Londyn - trzynaście lat wcześniej. 

Zegarek wybił właśnie godzinę dziesiątą, sześcioletnia Hope biegała po ogrodzie i uśmiechała się słodko do rodziców, którzy popijali kawę wraz ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Słońce świeciło jak szalone, dzisiejszy dzień będzie bardzo upalny, ale to nie zniechęcało dziewczynki do zabawy, wręcz przeciwnie. Mała uwielbiała taką pogodę, mogła wtedy spędzić cały boży dzień na dworze, bez obawy, że się rozchoruje. Gdy tylko ujrzała wchodzącego na patio szesnastoletniego syna państwa Rosario rzuciła wszystkiego zabawki, otrzepała różową sukienkę i pobiegała w jego stronę, każdy doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Hope go uwielbia. Kiedy przylatywał z Włoch do Anglii w odwiedziny chodziła za nim, zaczepiała go i zmuszała do zabawy lalkami. Nastolatek, mimo że przepadał za nią, niechętnie chciał spędzać z nią czas, wolał towarzystwo swoich rówieśników i jazdę na deskorolce. Brunetka objęła rękami nogi chłopaka, wtuliła się w nie z wielkim uśmiechem na twarzyczce, Lucas odsunął ją od siebie, jej brązowe oczka wpatrzone były w niego, widać było w nich smutek. Westchnął pod nosem, kucnął naprzeciw niej i rozłożył szeroko na boki ramiona, szczęśliwa przytuliła go i cmoknęła w policzek, on zaś objął ją delikatnie i podniósł do góry.
- Wyglądają rozkosznie.
Stwierdziła jego rodzicielka wpatrując się w nich jak w najpiękniejszy obraz na świecie. Czarnowłosy postawił dziewczynkę na ziemi, poprawił bluzę i przejechał palcami po włosach, był umówiony z przyjacielem i koleżankami, to normalne, że zaczął interesować się dziewczynami.
- Wychodzę.
Powiedział jakby od niechcenia i udał się w stronę wyjścia, założył adidasy, gotów już otworzyć drzwi poczuł jak małe dłonie łapią jego spodnie i lekko je pociągają. Przechylił głowę w stronę kruchej osóbki, która nie miała zamiaru pozwolić mu wyjść, robiła to za każdym razem gdy opuszczał jej dom na długie godziny.
- Hope puść, spóźnię się.
- Zostań ze mną.
Jej przyjemny ton głosu był dla niego jak melodia, malutka rzadko kiedy się odzywała, była cichym i grzecznym dzieckiem. Mógłby jej ulec, ale tego nie zrobił, złapał jej dłonie i odsunął od siebie, pochylił się nad nią i ucałował jej czółko.
- Wrócę za niedługo.
Zamykając drzwi widział jak spuszcza głowę, odwraca się i smutna idzie w stronę ogrodu, ten widok łamał jego serce na pół, ale był zbyt młody by przejmować się tym, pewnie po paru minutach ten obraz zniknie z jego głowy.

Wieczory w Londynie były chłodniejsze niż dni, można było odsapnąć od upału. W domu zostali tylko Hope i Lucas, ich rodzice wybrali się na uroczystą kolacją, z której późno wrócą, zostawili brunetkę pod opieką chłopaka, byli pewni, że nic się jej nie stanie, nie pierwszy raz się nią opiekuje. Loving wspięła się na kanapie, usadowiła koło Rosario i oparła się o niego, spoglądnął na nią i pokręcił głową. Czuł się przez nią osaczony, ale nie narzekał, ponieważ uważał, że to słodkie. Bawiła się swoimi włosami, ewidentnie się nudziła, piłka nożna nie pod pasowała jej. 
- Lucas pobawimy się lalkami? 
Zapytała na co chłopak od razu pokręcił głową na znak nie, nienawidził ich przebierać i robić pokazów mody, to go nie bawiło, ale doprowadzało do złości.  
- Pobaw się sama.
Zrezygnowana zeskoczyła z kanapy, nie oglądnął się nawet za nią, dlatego też nie wiedział gdzie się udała. Kiedy mecz się skończył spojrzał na zegarek, który ukazywał godzinę dwudziestą pierwszą trzynaście, podniósł się leniwie i przeciągnął, musiał położyć Hope spać. Powędrował do jej pokoju, otworzył drzwi, kiedy jej tam nie zastał zaczął biegać po całym domu, bał się, że wyszła i coś jej się stało. Nie wybaczyłby sobie gdyby zrobiła sobie krzywdę, była taka delikatna, tak łatwo było ją zranić. Odetchnął z ulgą widząc ją siedzącą na ławce w ogrodzie, wpatrywała się w ziemię i machała nogami.
- Boże Hope, nigdy więcej mnie tak nie strasz.
Powiedział tak by ona go usłyszała, przeniosła swój wzrok na niego, nie wiedziała o co mu chodzi, po chwili na jej twarzyczce zagościł szeroki uśmiech, odwzajemnił go siadając koło niej. Przejechał dłonią po jej miękkich włosach, musiał przyznać, że jest śliczną dziewczynką, która wyrośnie na piękną, troskliwą kobietę.
- Czas spać Hope.
- Nie chce spać.
Mógł się domyślić, że tak powie, w końcu ona nigdy nie chciała spać gdy zostawali sami. Próbował wszystkiego by ją przekonać, ale nie podziałało, pokręcił bezradnie głową. Nie spodziewał się, że brunetka zeskoczy z ławki i zacznie biegnąć przed siebie.
- Złap mnie.
Zachichotał udając się szybkim krokiem za nią, ogród był bardzo dobrze oświetlony, dlatego też nie miał problemu z dostrzeżeniem jej, w powietrzu unosił się zapach kwiatów. Oczy Hope błyszczały, a twarz promieniała radością. Ganiał ją dobre pół godziny, niestety musiał przestać gdy się wywróciła, po policzkach popłynęły jej łzy, a na twarzyczce zagościł wielki grymas, Lucas podbiegł do niej przygryzając swoją dolną wargę, nienawidził kiedy płakała. Pomógł jej wstać, miała rozcięte kolano, kucnął przed nią i zaczął dmuchać w ranę.
- Za chwilę przestanie boleć.
Upewnił ją głaskając po ramieniu, odwrócił się do niej plecami i gestem dłoni kazał jej wskoczyć, długo nie czekając dziewczynka ujęła jego szyję rękami, złapał ją pod kolana i wstał, musiał zdezynfekować jej krwawiącą nadal ranę. Usadowił ją wygodnie na kanapie, kciukiem najdelikatniej jak umiał starł łzy z jej policzków, oświadczył, że zaraz wróci i pobiegł na górę do łazienki po apteczkę. Nie było go dosłownie dwie minuty, Hope siedziała grzecznie i czekała na niego, klapnął koło niej, wyciągnął wodę utlenioną i plaster w misie.
- Przykro mi kochanie, ale to troszkę zapiecze.
Po wypowiedzi odkręcił butelkę i nalał niewielką jej zawartość na ranę, brunetka pisnęła i zacisnęła zęby, głaskał ją po główce, do czasu aż przestało ją boleć. Ostrożnie nakleił plaster, nie chciał sprawiać jej bólu.
- Dziękuję.
Powiedziała już uśmiechnięta, pokręcił głową na znak, że nie ma za co, jego kąciki ust uniosły się do góry. Nie wiedząc czemu powiedział nagłos to, co akurat pomyślał.
- Zawsze będę Cię podnosić gdy upadniesz.
Dziewczynka spoglądnęła na niego swoimi dużymi oczętami, jego zdanie sprawiło jej ogromną radość, najchętniej nie rozstawałaby się z nim już nigdy.
- Ja zawsze będę koło Ciebie byś mógł mnie podnosić.
Czarnowłosy wtulił ją w siebie, wiedział, że nie zawsze będzie mógł koło niej być i był pewien, że ona również nie będzie często w zasięgu jego wzroku. Odsunęła się od niego, uniosła dłoń do góry, nie wiedział o co jej chodzi.
- Obiecuje być zawsze przy tobie. Ty też obiecujesz być koło mnie?
Wyciągnęła w jego stronę mały palec, czekała aż go obejmie swoim i złoży jej obietnice. Uśmiechnął się szeroko i powiedział.
- Obiecuje.
Złączył ich palce razem, przypieczętowali obietnice, choć on doskonale wiedział, że gdy Hope dorośnie zapomni o niej. Postanowił, że dotrzyma danego jej słowa, że zawsze będzie koło niej, nawet kiedy ona nie będzie tego chciała. Obietnica to obietnica, on nie chciał jej złamać nigdy. 

10 komentarzy:

  1. I wszystko jasne... Takie bonusy zawsze będę mile widziane :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, nie sądziłam że oni od dawna się znają ( lub moja nie uwaga)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znają się, w pierwszy rozdziałach jest o tym mowa. :)

      Usuń
    2. To przepraszam, pewnie zapomniałam x

      Usuń
  3. Uuu jak słodziutko.
    Tez miałam przyjaciela starszego, ale on gdy jego mama umarła zaczął mieć mnie w dupie i zostawił mnie sama, dla zabawy mnie wyzywał i tym podobne.
    To było takie urocze. Takie piękne. :*(

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww jak słodko :D Bardzo mnie się podoba taki bonus. :)
    Wszystko jest jasne :) Awww jacy słodcy jak miód :D heheheh czekam na więcej takich bonusów :P
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hope jako mała, grzeczna i potulna dziewczynka. Boże, wyszło zajebiście :D I Lucas jako młody chłopak, awww. Już wtedy był dla niej opiekuńczy! :O Chcę więcej, dajcie mi więcej. <3 x

    OdpowiedzUsuń