Hope
Przez ostatnie trzy miesiące czułam się jak więzień we własnym domu, Lucas bał się zabierać mnie na jakiekolwiek wycieczki uznał, że teraz nie są one wskazane. Kazał wszystkim pracownikom w posiadłości mieć mnie na oku gdy on wychodził do pracy, czując te wszystkie spojrzenia miałam ochotę wrzeszczeć i kazać im się wynosić, czułam się osaczona. Mój kochany mąż nie przyjmował do wiadomości, że jest nadopiekuńczy, oczywiście w jakimś tam stopniu rozumiałam go, ale mimo wszystko za bardzo się martwił. Gdy byliśmy na usg ginekolog zapytał się nas czy chcemy poznać płeć dziecka, obydwoje uznaliśmy, że chcemy mieć niespodziankę i dowiedzieć się w dniu narodzin naszego oczka w głowie. Poród zbliżał się wielkimi krokami, byłam już w ósmym miesiącu ciąży i wyglądałam jak balon, ani trochę nie czułam się atrakcyjna. Stojąc przed wielkim lustrem w sypialni podwinęłam do góry bluzkę, przyglądałam się uważnie mojemu dość dużemu brzuszkowi, kiedy położyłam na nim dłoń poczułam kopnięcie, moje słońce właśnie się obudziło i zaczęło dawać o sobie znać.
Mruknęłam pod nosem uśmiechając się szeroko, nie mogłam się doczekać, aż w końcu je zobaczę i będę mogła trzymać w ramionach. Cholernie bałam się porodu, ale wiedziałam, że muszę dać radę, jego lub jej pierwszy uśmiech, pierwsze słowo, które wypowie i miłość którą mnie obdarzy wynagrodzi mi ten ból, z którym się zmierzę. Naciągnęłam bluzkę i postanowiłam udać się do kuchni, miałam ochotę na lody z bitą śmietaną i polewą czekoladową, oczywiście mogłabym zadzwonić do Lucasa i powiedzieć mu by przywiózł mi lody, ale nie chciałam mu przeszkadzać, wiedziałam, że po upływie dziesięciu minut wpadłby tu zadyszany z pudełkiem moich ulubionych lodów. Będąc już u celu rozglądnęłam się dookoła siebie, nie chciałam by jedna ze służących kazała mi usiąść i nie pozwoliła sama sobie nałożyć, nie lubiłam gdy ktoś coś za mnie robił i nie byłam do tego przyzwyczajona, w Londynie zawsze radziłam sobie sama i to nigdy się nie zmieni. Otworzyłam lodówkę i skrzywiłam się kiedy nie znalazłam tego na co miałam ochotę, przeklinałam pod nosem szukając czegoś na zastępstwo, kiedy nie znalazłam niczego dobrego wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wystukałam numer Rosario, po trzech sygnałach odebrał.
- Cześć kochanie.
Powiedział tym swoim seksownym, grubym głosem przez który dostawałam dreszczy. Usadowiłam się na krześle i zaczęłam wymieniać wszystkie rzeczy, na które miałam aktualnie ochotę.
- Musisz kupić lody czekoladowe, bitą śmietanę, żelki jabłkowe kwaśne, polewę karmelową, chipsy ziołowe i cole.
Kazał mi powtórzyć wszystko jeszcze raz, mogę się założyć, że zaczął notować i w połowie się zgubił. Cieszyłam się, że dbał o mnie i wiedział, że gdy nie uspokoję swoich zachcianek stanę się wredna, opryskliwa i będę wrzeszczała na wszystkich.
- To wszystko kochanie?
Zapytał, a ja zaczęłam się zastanawiam czy aby tylko na to miałam ochotę, po dłuższej chwili ciszy dodałam.
- Nie chciałoby ci się zajechać do McDonald's i kupić mi tego pysznego shake waniliowego?
Wiedziałam doskonale jaka będzie jego odpowiedź, dlatego też już uśmiechałam się od ucha do ucha. Kocham tego faceta nad życie.
- Będę za pół godziny. Wytrzymasz?
- Jasne.
Pożegnałam się i rozłączyłam, postanowiłam pooglądać telewizję w salonie, musiałam jakoś zabić czas, nie lubię czekać, a wiem, że szybciej nie uda mu się tu być. Rozłożyłam się na kanapie i włączyłam tv, zaczęłam skakać po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego do oglądania.
Lucas
Po telefonie od Hope wyszedłem szybkim krokiem z biura oznajmiając, że na dzisiaj kończę pracę, moja sekretarka uśmiechała się do mnie szeroko i kazała mi pozdrowić żonę, ostatnio jak brunetka pojawiła się ze mną na imprezie służbowej każdy nam gratulował, a większość kobiet pytała się czy może pogłaskać jej brzuszek, podobno jest taki przesąd, że kiedy dotknie się brzucha ciężarnej szybko zajdzie się w ciążę, ja osobiście w to nie wierzę. Wsiadając do auta rzuciłem teczkę na siedzenie pasażera i wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że całe wnętrze jest przesiąknięte pięknie pachnącymi perfumami mojej ukochanej żony. Od jakiegoś czasu myślałem by oddać jej to auto albo kupić nowe, ale gdy dowiedziałem się, że nosi nasze dziecko postanowiłem odłożyć ten pomysł na dalszy plan, bałem się o nią i nie chciałem by prowadziła. Odpaliłem silnik i ruszyłem, po drodze wstąpiłem do sklepu i kupiłem wszystko o co prosiła Hope, podjechałem po shake, a na końcu odwiedziłem mojego dobrego kolegę, który prowadził małe studio fotograficzne, specjalnie dla mnie wywołał wszystkie zdjęcia, które zrobiłem przez ostatnie pięć miesięcy. Chciałem udokumentować każdy moment naszego życia, poza tym fotografia to moje hobby, o którym wiedzą nieliczni.
Będąc już pod domem uśmiechałem się szeroko, stęskniłem się za Hope choć nie wiedziałem jej tylko siedem godzin, wchodząc do salonu ujrzałem ją siedzącą na kanapie, oglądała telewizor i głaskała dłonią brzuch, pewnie nasze maleństwo kopało jak szalone.
- Cześć kochanie.
Nachyliłem się nad nią i ucałowałem jej miękkie usta, oddała pocałunek uśmiechając się do mnie czule, cieszyłem się, że jej charakter uległ zmianie, teraz była spokojniejszą osobą i w końcu pokochała mnie, choć ja kocham ją bardziej. Podałem jej zimny napój, który od razu zaczęła degustować, mruknęła zadowolona pod nosem na co ja zachichotałem, usadowiłem się koło niej i przyłożyłem rękę do jej okrąglutkiego brzuszka.
- Tatuś wrócił.
Oznajmiłem wesołym tonem głosu, na początku Hope śmiała się ze mnie, mówiąc, że maleństwo pewnie i tak mnie nie słyszy, ale ja wiedziałem swoje, uważam, że słyszy swojego tatuśka. Bez słowa wstałem i udałem się do kuchni, schowałem do lodówki jedzenie, a lody do zamrażalki, teraz na pewno brunetka nie ma na nie ochoty, wróciłem trzymając w dłoni kopertę ze zdjęciami.
- Mam coś dla ciebie.
Wzrok kobiety przeniósł się na mnie, wyłączyła telewizor i odłożyła pilot na szklany stół, który stał przed nią, przeciągnęła się i powiedziała.
- Co takiego?
Zapytała zaciekawiona, nie przedłużając dłużej wyciągnąłem jedno ze zdjęć, na którym Hope jak dla mnie wyglądała prześlicznie, ujęła je swoimi palcami i skrzywiła się.
- O mój boże jaka ja jestem wielka!
Wrzasnęła przyglądając się mu uważnie.
Ni stąd ni zowąd odwróciła fotografię na drugą stronę i oddała mi ją, uniosłem jedną brew do góry śledząc każdy jej ruch.
- Kochanie nie jesteś wielka.
Stwierdziłem kładąc swoją dłoń na jej dłoni, spuściła głowę przygryzając swoją dolną wargę, wiedziałem, że czuję się teraz nieatrakcyjnie, choć każdy facet, który na nią spojrzał przełykał głośno ślinę i nie mógł oderwać od niej wzroku. Była piękna nawet z brzuszkiem, dlatego też nie rozumiałem jej nastawienia.
- Hope jesteś najpiękniejszą kobietą, która chodzi po tej ziemi, przestań myśleć, że tak nie jest. Kochanie dla mnie zawsze będziesz atrakcyjna, nawet jak będziesz starszą panią z siwymi włosami.
Popatrzyła się na mnie kątem oka, westchnęła cicho pod nosem opierając się o mnie, splątała nasze palce razem i ucałowała mój policzek.
- Ja nigdy nie będę siwa.
- Każdy jest na koniec koteczku.
- Będę się farbować i nie będę miała siwych włosów.
Kiedy przez głowę przeleciał mi obraz Hope, która była już dobrze po siedemdziesiątce i miała nadal brązowe włosy zacząłem się śmiać, wbiła mi łokieć w bok i spiorunowała mnie spojrzeniem.
- Nie śmiej się głupku.
Przysięgam, że chciałem przestać, ale to było silniejsze ode mnie, nie potrafiłem nad tym zapanować, śmiałem się w niebo głosy do czasu, aż moja luba wbiła swoje usta w moje, to od razu sprawiło, że odechciało mi się dalej chichotać. Nasze wargi zaczęły poruszać się synchronicznie, toczyliśmy wojnę o dominację, pewnie gdyby nie fakt, że jest w ciąży skończyłoby się to na czymś więcej niż tylko pocałunku.
Hope
Dwa dni po terminie odeszły mi wody, Lucas jak opętany zaczął biegać po domu, nie wiedział co ma robić i do kogo dzwonić, gdyby nie moja matka, która przyleciała tydzień wcześniej ta moja pierdoła nie dałaby sobie rady. Oddychałam ciężko kiedy jechaliśmy do szpitala, skurcze powoli zaczynały stawać się nie do wytrzymania, zaczynałam się denerwować i obawiać, a najgorsze jeszcze przede mną. Rosario cały czas trzymał moją dłoń i głaskał po ramieniu, cieszyłam się, że jest koło mnie i mi pomaga, wiedziałam, że z nim u boku będę w stanie zmierzyć się ze wszystkim.
Parę godzin później leżałam już na sali i dosłownie wyłam z bólu ściskając rękę Lucasa bardzo mocno, skurcze były coraz częstsze, a ból coraz większy, myślałam, że zaraz umrę i nie dam rady przeć, choć lekarz cały czas kazał mi to robić. Mój uścisk stawał się coraz silniejszy, łzy leciały po policzkach, a kropelki potu po czole i reszcie ciała, wiedziałam, że muszę być silna dla naszego dziecka, że muszę dać z siebie więcej niż tylko sto procent.
- Nienawidzę cię Lucas!
Wrzasnęłam nie wytrzymując już, gdybym wiedziała, że poród jest tak cholernie bolesny i męczący do końca życia nie chciałabym mieć dzieci. Wbijałam paznokcie w rękę męża, nie obchodziło mnie to, że może mieć przeze mnie rany, mogę się założyć, że mój ból przy tym był niczym, wolną dłoń zacisnęłam w pięść i coraz bardziej parłam, chciałam mieć to już za sobą. Lucas głaskał moje ramię nie odzywając się, zdawał sobie sprawę z tego, że mógłby tylko bardziej mnie zdenerwować.
- Pieprzony palant i zapładniacz!
Te słowa opuściły mojego usta gdy poczułam niesamowity ból, nie potrafię go opisać, ale czułam się jakbym miała zaraz rozerwać się na pół.
- Jeszcze trochę i będzie koniec.
Usłyszałam jakby za mgłą głos ginekologa, który uśmiechnął się do mnie, a ja oczywiście miałam ochotę zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy. Przymknęłam powieki próbując z całych sił skończyć to jak najszybciej, byłam już zmęczona i przysięgam, że już nigdy więcej nie chce być w ciąży.
- Nigdy więcej kurwa mnie nie zapłodnisz!!! Rozumiesz?
Potem nie krzyczałam już na Rosario, skupiłam się tylko na jednym i w końcu po nie wiem jakiem czasie mogłam odetchnąć z ulgą, kiedy usłyszałam płacz dziecka.
- Gratuluje to chłopiec.
Powiedział lekarz, który od razu zaproponował Lucasowi odcięcie pępowiny, on ochoczo się zgodził co mnie zaskoczyło, myślałam, że prędzej zemdleje niż się na coś takiego zgodzi. Gdy już ją odciął pielęgniarka uśmiechnęła się do niego szeroko i podała mu jeszcze nieumytego malca, świeżo upieczony tatuś ujął dziecko delikatnie, a po jego policzku poleciała samotna łza, to był jeden z najpiękniejszych widoków w moim życiu, który wynagrodził mi właśnie to całe cierpienie. Mąż podszedł do mnie z naszym syneczkiem i teraz ja trzymałam go w ramionach, uśmiechałam się od ucha do ucha płacząc ze szczęścia. Od czasu do czasu spoglądałam na mężczyznę mojego życia.
- Kocham was.
Powiedział czarnowłosy wbijając swoje niebieskie jak ocean oczy w potomka, po chwili splątał nasze palce razem, a wolną dłoń położył lekko na główce maluszka.
- Jakie państwo wybrali imię?
Zapytał lekarz przyglądając się nam uważnie, obydwoje w tym samym czasie odpowiedzieliśmy.
- Nathaniel Rosario.
_____________________
Pierwszy raz w życiu opisywałam poród, mam nadzieję, że wyszedł mi w miarę.
Jeśli chodzi o resztę rozdziału to prawdę mówiąc sama nie wiem co mam o nim myśleć, wydaje mi się, że nie jest tak dobry jak reszta moich wypocin. ;/
Jednak mam nadzieję, że wam się spodoba. :)
Od razu chce wam oznajmić, że to jest przedostatni rozdział opowiadania.
Szybko to minęło nie? :)
Pozdrawiam was serdecznie i życzę miłego czytania. :)
Mega rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJak to przed ostatni? Smutam :(
Będziecie pisać coś jeszcze?
Tak mamy w planach jeszcze inne opowiadanie. :)
Usuńświetnie opisałaś poród...jakie słodkie imię grrrr
OdpowiedzUsuńHaha... Ja pierdole... Biedna Hope. Jej krzyki mnie po prostu rozśmieszyły. Cały czas się śmieje i nie mogę przestać. Ooo jaka szkoda, nie dawno był początek, a teraz już koniec. Rozdział zajebisty czekam na kolejny (ostatni). :(
OdpowiedzUsuńale że jak to przed ostatni ? :(
OdpowiedzUsuńOmomom :3 Rozdział megga :D A końcówka jak oni w trójkę są razem to taka wisienka na torcie :D Mhm :)
Pozdrawiam :D
Został do opublikowania rozdział 16 i epilog. :)
UsuńJuż przed ostatni? :( szkoda.
OdpowiedzUsuńGenialnie wszystko opisałaś i jest mega!! *.*
Nie mogę doczekać się nexta! <3
Aw! Urodziła :3 Bardzo dobrze opisałaś tą scenę. :)
OdpowiedzUsuńCo??? Jak szybko to zleciało.
Czytam tylko dwa opowiadania z blogów i jedno właśnie się skończyło, a ty piszesz, że to przedostatni rozdział, jak możesz mi to robić? Sam rozdział przyjemny, a imię dziecka fajne :)
OdpowiedzUsuńTak szybko to minęło ? :(
OdpowiedzUsuńPoród opisałaś świetnie :)Naprawdę bardzo mi się podoba:P
O czym będzie kolejne opowiadanie.... Ten rozdział super. Krzyki Hope były mega. Aaa imie dxiecka najlepsze. Kocham ten blog. Prosze napiszcie wiecej rozdziałów a nie to ma byc ostatni NIE ZGADZAM SIĘ
OdpowiedzUsuńOch, tyle że już naprawdę chcemy zakończyć to opowiadanie. By miało swój koniec ;) Jednakże mam nadzieję, iż następne opowiadanie Ci się spodoba.
UsuńNa razie fabuła ma być dla Was zagadką, ale zdradzę tytuł: "Dary do nieba" ;)
idealnyz reszta jak zawsze!
OdpowiedzUsuńSlodko....
Dziewczyny rozdział cudowny. Macie świetne pomysły naprawdę szacun. :) Podziwiam was kochane :). Posiadacie obydwie świetne blogi których jestem stałą czytelniczką. Te wasze pomysły są rewelacyjne. Widać że lubicie to robić i sprawia wam to przyjemność dziewczyny. Ja jestem waszą stałą czytelniczką wszystkich blogów. Jesteście niesamowite gdyż mając swoje życie szkołę i obowiązki macie czas by pisać dla nas. Interesujecie się również osobami komentującymi chodzi mi o to że odpowiadacie na komentarze to naprawdę miłe. Dziewczyny cóż dodać cóż ująć macie niewiarygodny talent i mam głęboką nadzieję że będziecie go wykorzystywać i pisać kolejne blogi. Ja mam taki mały pomysł sama miałam nawet pomysł by założyć bloga ale mam za dużo obowiązków a po za tym uważam że wy byście lepiej poprowadziły temat że tak powiem. :) Ja miałam pomysł by założyć blog o córce Kol'a Mikealsona (sorry jeśli źle napisałam ale o zawsze mam problem z pisaniem tego nazwiska) która zakochuje się w Silasie. Myślę że odpowiecie mój komentarz a przynajmniej go przeczytacie :). Pozdrawiam was kochane dziewczyny i życzę dużo weny chociaż gołym okiem widać że jej nie potrzebujecie :) Karolina
OdpowiedzUsuńNaprawdę miło czytało mi się ten komentarz, dziękujemy za tak miłe słowa z Twojej strony. :)
UsuńOne zawsze motywują nas do dalszego pisania i uśmiechamy się do ekranu widząc, że nasze wypociny się wam podobają. :)
Jeśli chodzi o Twój pomysł nie dałybyśmy rady go napisać ponieważ mamy wiele swoich pomysłów, które chcemy zrealizować.
Ja i Pitahaya będziemy pisać jeszcze nie jedno opowiadanie, ponieważ bardzo lubimy ze sobą pisać i mamy tysiąc pomysłów na minutę. :)
Mogę Ci i reszcie zdradzić, że wraz z epilogiem Trochę Miłości pojawi się link do prologu naszego nowego opowiadania pt. "Dary do nieba.".
W odstępie czasowym dokładnie nie wiem jakim długim planujemy drugi nowy blog, jeszcze nie wybrałyśmy dla niego tytułu, więc tak szybko się naszych wypocin nie pozbędziecie. Hehehe. :)
Pozdrawiam Ciebie Karolino i wszystkie nasze kochane czytelniczki. Dziękujemy, że jesteście z nami. :)
Mimo że pierwszy raz wyszło świetnie :*
OdpowiedzUsuńNie kończ jeszcze!!!
Mam naddzieje, że nie przestaniesz pisać :*
Kocham <3
Fantastyczny rozdział. Z resztą jak zwykle :* Scena z porodem i cały opis przemyśleń Hope i tego, co wypowiadała do Lucasa było świetne. Nie słyszałam o tak komicznym porodzie.. Nathaniel to śliczne imię dla chłopca..
OdpowiedzUsuńOczekiwania na poród i to jak odpisałaś zachowanie Lucasa, kiedy odeszły jej wody było świetne. Śmiałam się jak głupia do telefonu :D
Kocham to opowiadanie i bardzo żałuję, że już kończycie z tym blogiem.. :( Mogę się dowiedzieć o jakiej tematyce będzie kolejny blog ?
Życzę weeny i z niecierpliwością czekam na ostatni rozdział.
Buziaki kochane :**
Oczywiście, że możesz się dowiedzieć. :)
UsuńBędzie to melodramat, fantasy.
A mi się wydaje, że zawsze w każdym ff przy porodzie kobieta klnie tak samo na męża.... Ale cóż, tak chyba wygląda prawdziwy poród xD tylko szkoda, że takie krótkie są wasze opowiadania, tutaj tak samo jak w "Układ doskonały" mam wrażenie, że akcja się za szybko toczy, a opowiadanie kończy za szybko. Mimo wszystko uwielbiam wasze pomysły xoxo
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam, że to zależy od gustów - czy wolimy więcej rozdziałów czy mniej. Może wolimy gdy akcja nie ciągnie się nie wiadomo jak długo? A ze Skazaną jesteśmy w gorącej wodzie kąpane i dlatego nie chcemy trzymać Was w niepewności co się podzieje dalej. ;) Zresztą ze Skazaną planujemy jeszcze wiele wspólnych opowiadań (na razie mamy pomysły na trzy ^^).
UsuńMam nadzieję, że zadowoli Cię długość opowiadania "Dary do nieba", bo za ten blog zabierzemy się już niedługo ;)
Świetny rozdział. Rzadko kto opisuje poród a tu jest świetne.
OdpowiedzUsuńNaprawdę po raz pierwszy opisywałaś poród? Jest tak fajnie napisany, że wierzyć mi się w to nie chce, ja nawet za pierwszym razem bym tak tego nie ujęła.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny tak jak i każdy Twój poza tym i wcale tak jak napisałaś nie jest niefajny.
Szkoda mi, że to opowiadanie już się końcu.
Chciałabym jeszcze napisać, że jak dla mnie wcale akcja nie rozkręcała się tak strasznie szybko i że dziewczyny mają rację, że nie chcą tego przeciągać w nieskończoność. Jeśliby ciągnęły to dalej stałoby się to nudne i nieciekawe bynajmniej dla mnie.
Teraz jest idealnie i mam nadzieję, że ostatni rozdział będzie słodki i usatysfakcjonuje nas.
Życzę wam dziewuszki weny i czekam na 16. :)
Rozdział wyszedł Ci wspaniale <3
OdpowiedzUsuńSzkoda,że kończysz tego bloga,bardzo przyjemnie się go czytało...
Jak zaczniesz pisać nowego bloga to proszę daj znać,na pewno będę czytać..
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPrzedostatni rozdział? Chyba zwariowałyście!!! Osobiście domagam się kontynuacji!!! Albo chociażby jednego takiego cudooownego opowiadania! (tylko błagam - bez biebera ani one diraction czy jak to sie tam pisze...!!!)
OdpowiedzUsuńHAHAHAHA Hope darła się na tego biednego 'zapładniacza' aż mi się go żal zrobiło - na pewno niedługo pożałuje tych słów, jestem tego pewna :P
Super, że małe Lukasiątko już się wykluło. Fajne imię wybrali, a mały na pewno jest cudowny. Będzie niesamowitym oczkiem w głowie rodziców :)
ACH!
Nie martw się, nie będzie w nowym opowiadaniu Biebera i One Direction. :)
UsuńA będzie więcej małych Rosario? ^^ ja ta ładnie proszę, a Hope się nie przejmuj i miej na nią wyjebane; ona na razie służy do rodzenia dzieci^^potem może sobie robić co dusza zapragnie, ale za cholerę ma mi nie zdradzać Lucasa, bo sama się nie niego wezmę! Nie macie pojęcia jak się cieszę, kiedy widzę nowy rozdział. Okej przechodzę do rzeczy; rodząca Hope to masakra! Lucas ty jebany zapładniaczu! Ona cierpi, ale macie teraz synka^^ po cichu liczyłam na dziewczynkę, albo bliźniaki ;c ale Nathanielem też się nacieszę^^
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na następny rozdział :D
No i ja mam nadzieję, że nowy blog będzie równie cudowny jak ten *,*
Pozdrawiam,
Gabrysia ;**