22 marca 2014

8. "Kolejny powód, aby nie mieć dzieci."

Hope

Lucas od rana próbował zaciągnąć mnie do łóżka, a w dodatku miałam okres, co dolewało oliwy do ognia. Wszystko mnie wykurwiało, a mój ukochany mężulek wcale mi nie pomagał.
- Może gdzieś dziś wyjdziemy? Na dyskotekę czy coś?- wszedł do sypialni, gdzie oglądałam film, leżąc na łóżku.
Dyskotekę?  O zgrozo, kto teraz tak mówi?
Byłam zaskoczona jego propozycją. Wiedziałam, że jeśli wyjdziemy razem na imprezę, nie będę mogła zachowywać się jak kiedyś, ale to i tak coś.
- Jasne, spoko. Może Nikki i Arturo z nami pójdą?
Lucas położył się obok mnie, oplatając mój brzuch rękoma i wtulając się w niego.
- Kochanie, Nikki jest w siódmym miesiącu ciąży. Myślę, że oboje nie mają ochoty- mruknął w materiał mojej bluzki.
Właśnie, ciąża.


- Kolejny powód, aby nie mieć dzieci- mruknęłam.
Serio, kto dobrowolnie się na nie decyduje?
- Przestań Hope. Wiesz, że Ci nie odpuszczę. Będziemy mieć dzieci i nie masz nic do gadania- burknął, odsuwając się ode mnie.
- Dobra, przestań mnie już wkurwiać. Ile można wałkować jeden temat? Do niczego mnie nie zmusisz i tyle. A teraz idę pod prysznic, bo za dwie godziny wychodzimy- wstałam z łóżka i udałam się do łazienki.
Boże, jaki on był wkurwiający. Powinien zrozumieć, że kiedy mówiłam 'nie' to, to właśnie to znaczyło.

Lucas

O dwudziestej pierwszej byliśmy w drodze do klubu, gdzie mieliśmy spotkać się z moimi znajomymi. Hope wyglądała przyzwoicie, i miałem wielką nadzieję, że nie narobi mi wstydu swoim zachowaniem. Ostatnimi dniami dała mi w kość, zwłaszcza na zakupach, na które ją zabrałem.

- Boże, tato, wyluzuj. Nie będę się ubierać jak kobieta z wyższych sfer. Po co mi te sukienki. To nawet nie mój styl- wykrzywiła się, kiedy weszliśmy do sklepu z eleganckimi strojami.
Moje ręce opadły. Odkąd weszliśmy do sklepu, udawała, że jestem jej ojcem. Obrączkę zostawiła w domu i powiedziała, że mam nawet nie próbować się do mniej zbliżać, nie mówiąc o jakichkolwiek czułościach. Cóż, miałem ochotę ją zamordować, ale niestety wcześniej sam zgodziłem się na jej warunki. Gdybym tego nie zrobił, mógłbym się pożegnać z seksem, a nawet zbliżaniem się do niej. Um, wtedy raczej nie miałbym szans na zapłodnienie jej.
- Nie obchodzi mnie to. Wybierasz coś, albo sam Ci wybiorę. Dorośnij dziewczyno- warknąłem na nią, zdenerwowany.
- Przepraszam, mogę w czymś pomóc?- obok nas pojawiła się jedna z pań, pracujących w butiku.
- Tak. Potrzebujemy eleganckich ubrań dla mojej córki- ostatnie słowo splunąłem z jadem.
Kobieta bez słowa zaczęła wybierać ubrania dla Hope, co jakiś czas patrząc na mnie dziwnym wzrokiem. Nie dziwię się jej, w końcu nie wyglądałem na ojca pełnoletniej dziewczyny.
Po godzinie stałem przy kasie, płacąc za zakupy. Zaniosłem je do samochodu i wróciłem do centrum, gdzie Hope zamówiła dla nas obiad w restauracji. Zjedliśmy, a potem zrobiliśmy rundkę po galerii, rozglądając się za następnymi ubraniami dla mojej żony.
- Chodź do tego sklepu- pociągnąłem ją za rękę w kierunku sklepu dla przyszłych matek i dzieci.
Nie dając jej szansy na protest, zacząłem oglądać ciuszki dla niemowlaków.
- Śliczne są, prawda?- pokazałem jej śnieżnobiałe, z napisem 'kocham moją mamę'.
Przez chwilę stała jak wryta, a potem mordowała mnie wzrokiem.
- Dobra, dobra. Przestaję- poddałem się.
- Ale chodź do działu z ubraniami ciążowymi. Niektóre są naprawdę fajne i będzie Ci do twarzy.
Złapałem ją za rękę, ale wyrwała mi się.
- Pierdol. się. Lucas- wycedziła przez zęby, a chwilę potem już jej nie było.

Tamtego dnia nie odezwała się do mnie ani słowem, choć nie wiedziałem, dlaczego tak było. W końcu chciałem dobrze, a ona jak zwykle robiła problemy.
Dojechaliśmy pod klub, gdzie byliśmy umówieni z moimi przyjaciółmi.

Hope

Lucas poszedł do baru po kolejnego drinka dla mnie, a ja postanowiłam skorzystać z okazji i wmieszać się w tłum na parkiecie. Było cholernie duszno, spoceni ludzie co chwile ocierali się o mnie. Ruszałam biodrami w rytm muzyki, nie myśląc o tym co robię.
Poczułam ręce na moich biodrach, i myśląc, że to Lucas, tańczyłam dalej. Alkohol, który wypiłam dawał się we znaki.
Odwróciłam się, chcąc pocałować swojego męża, ale spotkałam się z twarzą obcego chłopaka.
- Co ty sobie wyobrażasz, koleś?- próbowałam przekrzyczeć muzykę.
Przyciągnął mnie do siebie, zaczynając obmacywać mój tyłek.
- Zostaw mnie! Ja mam męża- waliłam pięściami w jego klatkę piersiową, ale zdawał się nie zwracać na to uwagi, będąc zajętym macaniem mnie.
Wybawieniem były silne ramiona, które chwyciły mnie w pasie i odciągnęły od oprawcy.
- Wszystko w porządku kochanie?- Lucas przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej, obejmując w obronnym geście.
- Haha, to jest twój mąż?- chłopak zaczął się śmiać, jak gdyby był kimś lepszym.
- Pewnie wspomagasz się viagrą, co nie, koleś?- poklepał po ramieniu mojego męża.
- Ty pieprzony idioto, chciałbyś byś tak dobry w łóżku jak on! - krzyknęłam wściekła, ten koleś nie będzie obrażał mojego męża, tylko ja mogę to robić. Przez procenty stawałam się agresywna, chciałam spoliczkować imbecyla, ale Lucas mi to uniemożliwił, złączył nasze usta, odwzajemniłam pocałunek. On całował tak cholernie dobrze, że czułam jak kolana mi się uginają. Niestety tą wspaniałą chwilę zniszczył natręt, który złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Za nim zdążyłam coś powiedzieć Lucas odsunął się ode mnie i uderzył chłopaka w twarz, prawdopodobnie łamiąc mu nos. Pisnęłam, nie spodziewając się takiego ruchu ze strony jego strony.
- Chodź kochanie, wracamy do domu.
Skinęłam głową i powędrowałam za nim, oczywiście piorunowałam po drodze wzrokiem wszystkie dziewczyny, które się na niego popatrzyły. Głupie siksy rozbierały mojego męża wzrokiem, miałam ochotę wydrapać im te pieprzone gały. Kiedy wsiedliśmy do auta czarnowłosy splątał nasze palce razem i odpalił silnik, uśmiechnęłam się pod nosem gdy ruszyliśmy.

______________
Od Lonely:

Z powodu braku czasu i spraw osobistych niestety, ale muszę odejść z Trochę Miłości. To był ostatni mój rozdział na tym blogu.

Poszukujemy osoby, która mnie zastąpi i pomoże w pisaniu Skazanej Na Rocka. Jeśli któraś z was byłaby chętna proszę napisać do Skazanej na gg- 4377077.

Pozdrawiam was serdecznie.

Od Skazanej Na Rocka:

Tak jak już wcześniej Lonely wspomniała poszukuję osoby do pomagania mi na tym blogu, ale również poszukuję osoby, która sprawdzałaby moje rozdziałby na innym blogi, ponieważ nie jestem w stanie wyłapać wszystkich literówek, które popełniam.
Jeśli ktoś byłby chętny proszę napisać również do mnie na gg.
Przykro mi, że Lonely odchodzi, ale niestety nic na to poradzić nie mogę. Mam nadzieję, że mimo to zostaniecie ze mną moje drogie czytelniczki do końca.
Pozdrawiam. :)  

19 komentarzy:

  1. Cudowny szkoda ze odchodzisz :(
    /@believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały, ale jednocześnie twój ostatni rozdział. Wielka szkoda.
    Jeblam ze śmiechu przy wycieczce na zakupy Lucas'a i Hope.
    Ten rozdział tak wspaniale poprawił mi humor.
    Czekam na kolejny.
    Zapraszam do siebie http://shwatyissexy.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  3. NIENIENIENEINEINEIENEINEINE!
    TYLKO NIE KONIEC :(
    boziu to takie genialne <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest koniec opowiadania, po prostu Lonely odchodzi i to był jej ostatni rozdział, ja będę pisać sama na razie dopóki nie znajdę drugiej autorki. :)

      Usuń
    2. czyli opowiadanie będzie dalej pisane ?

      Usuń
  4. Rozdział boski <33 szkoda że odchodzisz ;/ Już nie mogę się doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, szkoda że odchodzisz, jednak cieszę się że blog będzie kontynuowany.
    Co jeszcze mogę powiedzieć? Myślałam iż padnę ze śmiechu, gdy czytałam ten wątek z zakupami :] Lucas jako ojciec Hope... Chciałabym zobaczyć mine tej sprzedawczyni :P
    A końcówka wprost genialna :D co rozdział wzrasta uczycie Hope do Lucasa, to tak fajnie widać :D
    To chyba tyle :) pozdrawiam oraz życzę weny :*
    delena-inna-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest Mega !!!!
    Szkoda że krótki i oczywiście szkoda że odchodzisz Lonely ale mam nadzieje że blog będzie kontynuowany.
    Tak jak moja poprzedniczka wątek z zakupami był przezabawny :)
    Akcja w klubie - świetna! Hope go kocha ...tylko jeszcze o tym nie wie :)
    Pozdrawiam , życzę dużo weny oraz powodzenia w szukaniu nowej autorki ;)
    Do Lonely: Mam nadzieje że jeszcze kiedyś spotkam się z Twoimi opowiadaniami ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój pierwszy blog nadal jest pisany : ) uklad-doskonaly.blogspot.com xx

      Usuń
  7. Cudo!!!! Mam nadzieje ze niedlugo cos pomiedzy nimi sie poprawi..... A zwlaszcza stosunek Hope do meza..

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda ze Lonely odchodzi ..a rozdzial swietny.. Chcialabym ich zobaczyc jako rodzicow

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiechałam się jak głupia na scenie z zakupami. Lucas jako ojciec Hope haha, świetne to było.
    Scena końcowa mnie urzekła, zazdrość Hope była słodka i to jak Lucas przywalił temu kolesiowi. Widać, że Hope Lucas nie jest obojętny.
    Pozdrawiam i szkoda, że Lonely odchodzi. ;/
    Skazana życzę Ci weny i szczęścia w poszukiwaniu nowej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda że nie mam gadu, pewnie bym się zgłosiła. :)
    Może jest jakaś możliwość skontaktowania się poza tym konkretnym komunikatorem? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, ale już znalazłam drugą autorkę.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  11. WOW!
    Czyżby Hope powoli zaczynała pojmować, żę Lucas nie jest jej wrogiem? HEHE dobra akcja, super dialogi! Czekam na następny rozdział, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Akcja w klubie podobała mi się strasznie.
    W końcu Hope zaczyna coś czuć do męża, czekała na ten moment. :)
    Zakupy były prze zabawne, szczerzyłam się jak głupia do monitora.
    Pozdrawiam, życzę weny i pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
  13. bardzo chętnie mogłabym sprawdzać rozdziały :) jeśli chcesz to napisz do mnie na tt @bi3bst3r

    OdpowiedzUsuń