28 marca 2014

9. "Martwiłaś się o mnie?"

Lucas

    Cieszyłem się, że Hope ochoczo pojechała na zakupy z Niki, wiedziałem, że udadzą się do sklepu z ciuszkami dla dzieci. W końcu żona mojego przyjaciele pojechała dokupić ubranka i najpotrzebniejsze rzeczy, miałem nadzieję, że pogada z brunetką na temat ciąży i przekona ją, że warto mieć dzieci. Wyciągnąłem z szafy czarną koszulę i położyłem ją na łóżko, szykowałem się do pracy. Wszedłem do łazienki i przez przypadek otworzyłem nie tą szufladę co trzeba, ujrzałem w niej tabletki antykoncepcyjne, wściekły zacząłem mruczeć pod nosem, nie mogłem uwierzyć, że Hope je bierze. W pierwszej chwili chciałem je wyrzucić, ale gdy się uspokoiłem włączyłem komputer, wpisałem na google nazwę tabletek i zacząłem czytać o nich. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że gdy ich zabraknie moja żona nie pozwoli mi się do siebie zbliżyć.


Musiałem coś wymyślić, po pół godzinnych poszukiwaniach znalazłem bardzo ciekawą stronę, pisali tak jak powstrzymać działanie tego świństwa, oczywiście długo nie nad tym nie zastanawiałem, poderwałem się i zrobiłem wszystkie czynności, które zostały tam opisane, odłożyłem pudełko na miejsce z nadzieją, że Hope nie zorientuje się, że je dotykałem. Ubrałem na siebie koszule, zapiąłem guziki i wyszedłem z sypialni, byłem spóźniony.

Hope

   Gdybym wiedziała, że Niki chce chodzić tylko po sklepach dla dzieci w życiu bym z nią nie pojechała. Nudziłam się, a musiałam udawać zainteresowaną, to mnie przerasta. Uśmiechnęłam się pod nosem gdy przechodziłyśmy koło New Yorker, szturchnęłam kobietę i pokazałam jej na wystawie spodnie, które strasznie mi się podobały.
- Wejdźmy tam.
Stwierdziłam spoglądając na nią, ciężarna pokręciła przecząco głową, ale po chwili dodała bym ja poszła, a ona usiądzie na ławce i trochę odpocznie, oznajmiła, że nie czuje już nóg. Uradowana wbiegłam do sklepu, gdy byłam ostatnio w galerii z Lucasem nie pozwolił mi tu wejść. Zaczęłam zbierać wszystkie rzeczy, które mi się podobały, przymierzyłam trzy pary zajebistych spodni, rock'ową kurtkę i pełno bluzek różnego koloru, kiedy okazało się, że wszystko mi pasuje udałam się do kasy i oczywiście zapłaciłam za zakupy kartą męża. Wiedziałam, że dostanie powiadomienie o transakcji i tylko z tego powodu jej użyłam, pewnie mu mina zrzędnie jak ujrzy nazwę sklepu. Niosłam cztery wielkie siatki, Niki pokręciła rozbawiona głową i wstała.
- Musisz lubić ten sklep. Jesteś młoda, dlatego to mnie nie dziwi.
Ona jako jedyna potrafiła mnie zrozumieć, wiedziała, że nie kupię niczego w sklepie dla osób po trzydziestce i dla panienek z wyższych sfer, pewnie dlatego tam nie wchodziłyśmy. Zrobiłyśmy jeszcze jedną rundkę po galerii po czym wróciłyśmy do auta. Jesteście ciekawi kto prowadził? Ja, ponieważ żona przyjaciela mojego męża nie lubiła kierować co było dla mnie dziwne. Cieszyłam się, że Lucas pożyczył mi jedno ze swoich aut, choć szkoda, że nie stwierdził, że mogę zachować dla siebie tego cudownego srebrnego porsche cabrio. W drodze do domu rozmawiałyśmy na różnego tematy, mówiłyśmy też o dzieciach, o których ja, nie miałam ochoty słuchać. Zagryzłam język i starałam się być optymistycznie nastawiona na to co mówiła, choć miałam ochotę powiedzieć jej by się zamknęła.
- Dziękuję za udane popołudnie Hope.
Powiedziała z uśmiechem na twarzy wysiadając.
- Nie ma sprawy.
Pomachałyśmy sobie na pożegnanie, w końcu byłam sama i mogłam trochę poszaleć, odjechałam z piskiem opon z jej podjazdu i włączyłam głośno radio. Wiatr we włosach i poczucie wolności to coś czego mi cholernie brakowało. Byłabym głupia, gdybym od razu pojechała do domu, wskoczyłam jeszcze do kawiarni na kawę i dopiero po tym wróciłam do naszej posiadłości. Zaparkowałam, wysiadłam z auta zabierając swoje zakupy, udałam się do sypialni i ułożyłam wszystkie ciuchy na łóżku, nie mogłam się powstrzymać by nie ubrać na siebie nowych czarnych spodni z wyciętymi kolanami, bluzki z czaszką i naszyjnika z ćwiekami. Zeszłam na dół i usłyszałam jak gosposia, która mieszka tu odkąd Lucas był mały, płacze i modli się.
- Co się stało?
Zapytałam zaciekawiona nie zdając sobie sprawy, że czeka mnie ogromny cios.
- Lucas miał wypadek, boże on jechał wtedy do pracy.
Płakała, a ja stałam jak wryta, ciało odmówiło mi posłuszeństwa. To nie może być prawda, ona sobie kurwa żartuje.
- Nie mówisz poważnie!
Wrzasnęłam nie przyjmując do wiadomości żadnego wypadku.
- Proszę pani ja...
- Zamknij się!
Gdy odzyskałam władzę w kończynach bez namysłu pobiegałam do auta, wsiadłam i wyciągnęłam z kieszeni komórkę, wystukałam numer męża i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Nie odbierał, ja pierdole on nie odbiera tego pierdolonego telefonu!
- Kurwa Lucas odbierz, nie wkurwiaj mnie bardziej.
Odpaliłam silnik i miałam już ruszyć, ale zdałam sobie sprawę z tego, że nie wiem w której części miasta znajduje się jego biuro. Przeklinałam pod nosem do czasu, aż pomyślałam, że w nawigacji wbudowanej w samochodzie może być adres, włączyłam ją i zaczęłam przeglądać. Odetchnęłam z ulgą, gdy znalazłam kategorię praca, kliknęłam w nią i jechałam tak jak prowadził mnie męski głos, który o dziwo mówił po angielsku, a nie włosku. Zahamowałam ostro.
- Spierdalaj z ulicy babcia, to nie spacerniak!
Krzyknęłam kiedy jakaś babcia weszła na pasy i szła jakby chciała, a nie mogła. Po jakiejś minucie, która ciągnęła się dla mnie jak wieczność ponownie jechałam. Zaparkowałam pod wielkim biurem, wyskoczyłam dosłownie z auta i udałam się do budynku, kiedy szłam przez korytarz słyszałam jak pracownicy mnie obgadują - patrz to żona Lucasa, niezła z niej dupa, jaka ona śliczna, ciekawe czy poleciała na jego kasę, jest strasznie młodziutka. Gdyby nie fakt, że martwiłam się czymś innym pozabijałabym ich, zatrzymałam się przy biurku blond sekretarki mojego męża, ja pierdole ona jest za ładna, on musi ją zwolnić.
- Lucas jest w środku?
Zapytałam mierząc ją od góry na dół, miała mega wielki dekolt i ogromne piersi, ona stąd wyleci obiecuje to.
- Była Pani umówiona?
Żartujesz dziewczyno, prawda? Nie potrzebuję się do cholery umawiać by zobaczyć męża.
- Nie.
- Więc nie może Pani wejść.
Przewróciłam teatralnie oczami i bez słowa odwróciłam się w stronę drzwi od gabinetu Rosario, blondynka poderwała się i oznajmiła.
- Muszę wezwać ochronę.
Zatrzymałam się i zaśmiałam kpiąco, na co ona zaczęła wystukiwać jakiś numer na telefonie stacjonarnym.
- Ciekawe co powie mój mąż gdy się dowie, że wzywasz na jego żonę ochronę.
Powiedziałam dumnie i wyprostowałam się kładąc dłoń na biodrze, dziewczyna odłożyła słuchawkę, przyglądała mi się uważnie.
- Przepraszam Pani Rosario, nie wiedziałam.
To teraz pizdo wiesz, nie czekając dłużej wpadłam do pomieszczenia i gdy ujrzałam siedzącego na fotelu Lucasa kamień spadł mi z serca, ja naprawdę cholernie mocno się o niego bałam.
- Hope, co Ty tu robisz?
Zapytał zszokowany moimi odwiedzinami, wstał i zrobił parę kroków ku mnie, rzuciłam mu się na szyję, a po moim policzku pociekła samotna łza.
- Nigdy więcej mi tego nie rób.
Wtuliłam się w niego, objął mnie, ale dalej nie wiedział o co mi chodzi. Przejechał dłonią po moich włosach, a ja przytulałam go tak jakbym robiła to ostatni raz w życiu.
- Hej kochanie co się stało?
- Ta głupia gosposia powiedziała mi, że gdy jechałeś do pracy był wypadek i że brałem w nim udział.

Lucas

    Odsunąłem się od dziewczyny i spojrzałem jej w oczy w których było widać zmartwienie. Pierwszy raz odkąd jesteśmy małżeństwem zauważyłem coś takiego u niej, zazwyczaj patrzyła się na mnie obojętnym wzrokiem albo wściekłym, to była nowość. Ująłem jej twarz w dłonie i uśmiechnąłem się delikatnie.
- Martwiłaś się o mnie?
Nie powiedziała nic tylko kiwnęła głową, najwidoczniej nie potrafiła się przełamać i powiedzieć tego nagłos. Wbiłem swoje usta w jej, odwzajemniła mój pocałunek co mnie niezmiernie ucieszyło. Oderwałem się od niej i objąłem ją w tali.
- Co powiesz na wspólny obiad?
- Jestem za.
Ucałowałem jej czoło i nie zapomniałem powiedzieć czegoś o jej nowych ciuchach.
- Ładne te nowe rzeczy.
Oczywiście ja byłem przeciwny takim ubraniom, ale dzisiaj postanowiłem się nie kłócić i nie psuć tej pięknej atmosfery. Splotłem nasze palce razem, wyszliśmy z pokoju oboje uśmiechnięci od ucha do ucha.
- Mercedes wychodzę, jeśli będzie coś ważnego zadzwoń do mnie.
Blondynka uśmiechnęła się do mnie słodko i skinęła, kątem oka zauważyłem jak Hope piorunuje ją spojrzeniem. Pokręciłem rozbawiony głową i ruszyłem przed siebie.
- Masz ją zwolnić.
Mruknęła stanowczo, mógłbym ją zwolnić, ale wolę, gdy ona się złości i jest o mnie zazdrosna, bo nie powiecie mi, że przed chwilą nie była.
- Kochanie ona jest tylko moją sekretarką.
- Jasne i jako sekretarka musi świecić tymi ogromnymi cyckami na prawo i lewo.
Zaśmiałem się na jej słowa, jej zazdrość była taka słodka, nie mogąc się powstrzymać cmoknąłem ją w policzek i powiedziałem.
- Dla mnie jesteś bardziej seksowniejsza niż ona.
Puściłem jej oczko, uśmiechając się szelmowsko.
- Oj zamknij się Lucas.


     Minęły dwa tygodnie od tamtego dnia, oczywiście nazajutrz  Hope znów była sobą, dokuczała mi, obrażała się i wyzywała. Jedyne co mnie pocieszało to fakt, że nie wywijała mi już żadnych numerów, wszystko potrafiłem wytrzymać, ale jej wybryków typu wyrzucania moich rzeczy z sypialni i ubierania się jak metalówa już nie. Wszedłem do sypialni gdzie Hope oglądała końcówkę filmu "Trzy metry nad niebem", nie uszło mojej uwadze, że płakała. Nie rozumiałem dziewczyn i ich zachowania na końcu filmu, nie są razem i już, nie widziałem tu powodu do płaczu.
- Co za pizda! Jak ona mogła go zostawić?
Skomentowała ocierając łzy dłonią, wzruszyłem ramionami po czym położyłem się na łóżku koło żony. Wpatrywałem się w nią uważnie, cholernie mnie pociągała w tej czerwonej, koronkowej bieliźnie, którą miała na sobie. Zazwyczaj oglądała filmy tylko w bieliźnie, a ja nie miałem nic przeciwko temu. Kiedy zaczęły lecieć napisy wyłączyła telewizor, odłożyła pilota na szafkę nocną. Gdy chciała wstać uniemożliwiłem jej to obejmując ją w pasie i przyciągając do siebie.
- Puść mnie Lucas.
- Nie ma takiego zamiaru.
Odwróciła się przodem do mnie i westchnęła cicho pod nosem, jej brązowe oczęta zatopiły się w moich. Uśmiechnąłem się do niej i puściłem jej oczko, skrzywiła się kiedy domyśliła się o co mi chodzi.
- Nici z tego mam migrenę.
Myślisz, że Ci uwierzę? Ty zawsze ją masz kiedy chce się z Tobą kochać.
- Wiesz jakie jest najlepsze lekarstwo na to?
Uniosła brew do góry, kiwnęła głową bym uświadomił ją jakie, przybliżyłem swoją twarz do niej i powiedziałem w jej wargi.
- Seks z mężem.
Złączyłem nasze usta, które po chwili zaczęły ruszać się synchronicznie, nasze języki tańczyły ze sobą i prowadziły wojnę o dominację, którą ja wygrywałem. Przeturlałem się, siadając delikatnie na jej biodrach, ściągnąłem z siebie koszulkę i zawisłem nad nią.
- Nienawidzę Cię wiesz?
Mruknęła przymykając powieki.
- Wiem.
Językiem zacząłem jeździć po jej szyi, od czasu do czasu przygryzałem ją lekko, kiedy to robiłem z usta dziewczyny wydobywał się cichy jęk. Odchyliła głowę do tyłu bym miał lepsze pole do popisu i wplątała swoje smukłe palce w moje włosy. Całowałem jej ramiona, dekolt, płaski brzuszek, ręką gładziłem jej biodro. Zębami złapałem jej gumkę od majtek i pociągnąłem ją do góry, gdy ją puściłem uśmiechnąłem się cwanie pod nosem, najlepiej od razu bym je z niej zerwał, ale wolałem jeszcze trochę poczekać. Bez ostrzeżenia zamieniła się ze mną miejscami, teraz ona była na górze. Przygryzła moją dolną wargę po czym musnęła ją ustami, gładziła moją klatkę piersiową dłonią, zjechała pocałunkami na dół obdarowując nimi cały tors. Podsunęła się do góry i całowała moją szczękę, ja w między czasie rozpiąłem jej stanik i gdy go ją pozbawiłem rzuciłem na podłogę, reszta naszych okryć po chwili również została tam rzucona.  Byłem strasznie niecierpliwy, chciałem byśmy stali się jednością, dlatego też ponownie znalazłem się nad nią. Pocałowałem ją namiętnie, gdy zacząłem powoli w nią wchodzić, jęknęła głośno na co ja tylko się uśmiechnąłem. Tej nocy nie zwracaliśmy uwagi na nasze jęki przyjemności, nie obchodziło nas czy ktoś ze służby je usłyszy. Musze przyznać, że wcześniej się tak dziko i namiętnie nie kochaliśmy. Po wyczerpującym i udanym stosunku leżeliśmy koło siebie i ciężko oddychaliśmy.



_______________
Od autorki:

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
Mnie osobiście zachowanie Hope w biurze strasznie podobało.
Czy myślicie to samo co ja?
Pozdrawiam was serdecznie i życzę miłego czytania moje kochane czytelniczki. Oczywiście dziękuję wam za tak miłe komentarze, one sprawiają uśmiech na mojej twarzyczce.

Ps. Zapomniałabym, znalazłam nową współautorkę, rozdział 10 napisze ona, mam nadzieję, że jej styl pisania przypadnie wam do gustu bo mi się osobiście spodobał. :)

21 komentarzy:

  1. PIERWSZA <3

    ps. ale ja się nie liczę :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział ♥
    Uwielbiam Hope...Ciekawe co Lucas zrobił z tymi tabletkami :/
    Czekam na next.♥
    @weramichalak

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem ciekawa co też Lucas wykombinował w związku z tymi tabletkami antykoncepcyjnymi :D ogólnie rozdział bardzo dobry, ale fajnie by było gdybyś pisała więcej opisów sytuacji, zdarzeń czy nawet przyrody :)
    @bi3bst3r

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz to zależy w czym ktoś czuje się najlepiej. Niektórzy wolą nie opisywać czegoś, bo nie czuje się w tym temacie dobrze. W każdym razie - rodzaje kwiatków, jaki kolor mebli itp., itd. jest zupełnie niepotrzebny.

      Usuń
  4. Świetny rozdział. Miałam nadzieję, że po tym jednorazowym incydencie w biurze Lucasa Hope nareszcie zacznie go, choć w małym stopniu!, lubić. Niestety, pomyliłam się, a Hope dalej jest na nie. :( Chociaż, jak już przychodzi co do czego, to zawsze chętna, haha. :D
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów i innych. <3 Aha, no i czekam na nowy rozdział. Ciekawa jestem, jak Twoja nowa współlokatorka sobie poradzi, ale myślę, że na pewno świetnie. :D Także powodzenia i ją też pozdrawiam. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział !Muszę powiedzieć że ci się udał no tak jak wszystkie inne ale to szczogół.Ciekawe czy Hope zajdzie w ciążę i czy zwolnią tą głupia kosmosie zupełnie niewiem o co jej chodziło.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite uwielbiam jaj piszesz, co rozdzial, jestem bardziej zachwycona....

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zwykle genialny. Jaka Hope stała się zazdrosna, no i ckliwa. Nie spodziewałam się tego po niej, bardziej po Lucas'ie, ale to taka mila niespodzianka. Fajny styl ogólnie ma. Ciekawe jakie ciuszki będzie zakładać jak będzie w ciąży? Ciekawe co jeszcze wymyśli. ( Ja tez się popłakałam na "trzy metry nad niebem" :)) Pozdrawiam Ciebie i nowa współautorkę. Kocham was i życzę dużo twórczości. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział oczywiście niesamowity! Kocham to małżeństwo, ale... nie mogę zrozumieć jednego: naprawdę można zrobić coś z tabletkami antykoncepcyjnymi, by przestały działać? Czy może to był tylko taki Twój wymysł? Bo generalnie jestem w szoku.
    Hope w biurze Lucasa była rewelacyjna!!! Ta jej zazdrość, jej troska i strach o męża... no, no.
    A potem, na koniec ta cudowna noc... ,mmm, ależ się temperatura podniosła, no no :D
    Czekam na kolejny rozdział nowej współautorki :) Byle pisała tak dobrze jak Ty, a wszystko będzie dobrze, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tylko, że w następnych rozdziałaś dowiesz się, co Lucas zrobił z tabletkami. :)

      Usuń
  9. OOO <3 jak słodko kiedy się martwiła i była zazdrosna :)
    ciekawa akcja z tabletkami, juz się nn nie mogę doczekać
    pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowity rozdzial... Kocham tą pare, swietni są

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział cudowny :) Bardzo mi się podobał . Oczywiście akcja w biurze podobała mi się najbardziej :D Chociaż jest na równym miejscu z ich seksem :D ale w sumie jestem ciekawa co zrobił Lucas :D Bo w sumie coś przeczytał w w tym necie nie ? :D Hmmmm ale wątpię że Hope zaciąży :)
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Czekam na 10 rozdział od nowej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Siem. Dziękuję Skazana za te reklamy bloga, tylko mnie nie było na blogsferze przez calutki miesiąc, więc przepraszam, że nie komentowałam. Oczywiście trzy rozdziały nadrobiłam. Boże dwa rozdziały z ich stosunkiem płciowym o.o
    Bardzo mi smutno, że Sarah (ta co pisała z tobą) odeszła. Bardzo podobało mi sie wasze połączenie, będę musiała sie przyzwyczaić do nowej autorki. Ale co do historii Hope I Lucasa to jestem w niebie. Uff Hope nie jest w ciązy, ale ją udaje xd Całe szczęście. Boże kocham ich, a ta scena w barze była boska ♥

    ¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
    ¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam bardzo, w którym momencie udaje, że jest? ;o
      Dodam od siebie, że czytanie ze zrozumieniem się kłania.

      Usuń
  13. Po pierwsze masz cudowny szablon <3 i ciekawe to opowiadanie, dobrze piszesz, kontynuuj :)
    Zapraszam do siebie:
    http://kochajac-potwora.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny rozdział! Nie mogę doczekać się nexta ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzisiaj króciutki komentarz ;p za co przepraszam ;)
    Rozdział świetny :) Ale się Hope zmartwiła... :) i ta zazdrość o sekretarkę Lucasa ;D
    A końcowa scena... Cudo!!! Co więcej mogę powiedzieć?? ;p Z niecierpliwością czekam na nn, pozdrawiam oraz życzę weny :*
    delena-inna-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Omg...cudo. Już nie mogę się doczekać nn

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham gdy Hope zachwuje sie tak jak w tym biurze, bo czasem wkurza mnie ta jej sukowatosc, ale gdyby taka nie była jej rola miałaby inne znaczenie :) bardzo fajny rozdział, przepraszam ze tak późno komentuje ale nie miałam wcześniej czasu przeczytać. Kocham to opowiadanie <3
    @4everWithJus

    OdpowiedzUsuń