23 lutego 2014

6. "Też Cię kocham."

Prosimy by każdy kto przeczyta rozdział zastawił po sobie ślad w postaci komentarza. Chcemy wiedzieć ile osób czyta nasze opowiadanie. :) 

Lucas

   Byłem idiotą, że od razu nie uwierzyłem Hope, powinienem się domyśleć, że Eve zawsze prowokuje innych, ale moje żona również nie należała do osób z wielką cierpliwością, wybuchała bardzo szybko. Gdy już stałem przed drzwiami do sypialni wyjąłem klucz z kieszeni spodki, przekręciłem zamek i otworzyłem drzwi. Brunetka już ubrana w krótkie czarne spodenki i czerwoną bluzkę na ramiączkach siedziała na łóżku i przeklinała  po nosem.
- Hope przepraszam.
Spoglądnęła na mnie kątem oka, nie odezwała się do mnie, skrzyżowała jedynie ręce na klatce piersiowej. Była wściekła i obrażona.
- Powinienem od razu Ci uwierzyć, naprawdę mi przykro Kochanie.
Burknęła coś niezrozumiale i wstała, podeszła do mnie i pokręciła niezadowolona głową. Uchyliła delikatnie usta, miała zamiar coś powiedzieć.
- Mam dość Lucas.
Westchnęła głośno kierując się w stronę wyjścia, bez zastanowienia złapałem ją  za nadgarstek i odwróciłem przodem do siebie. Wolną ręką przejechałem po jej miękkich i błyszczących włosach.
- Przepraszam.
Uśmiechnąłem się nikle do niej, naprawdę było mi cholernie przykro.
- Powinieneś uwierzyć mi od razu, niestety tego nie zrobiłeś.
Wyrwała swoją rękę i wyszła z sypialni, szybkim krokiem weszła do pokoju gościnnego i zamknęła się w nim na klucz. Podbiegłem do drzwi i zacząłem w nie pukać.
- Hope proszę otwórz te drzwi.


Czekałem aż coś powie, ale nie usłyszałem ani słowa. Gdyby nie moja głupota bawili byśmy się dobrze, a potem razem poszli w dobrych humorach spać.
- Kochanie...
- Odwal się Lucas.
Krzyknęła i rzuciła czym we drzwi , domyślałem się co to mogło być, biedna lampka nocna. Stałem parę minut na korytarzu z nadzieją, że dziewczyna wyjdzie stamtąd, gdy to się nie stało udałem się do salonu, czekał tam na mnie Arthuro z żoną. Ciężarna Niki poderwała się kiedy mnie ujrzała.
- Co z Hope?
Zapytała, przyglądając mi się uważnie.
- Zamknęła się w pokoju gościnnym.
Spuściłem wzrok na podłogę, chciałem by te urodziny były najlepszymi w moim życiu, w końcu miałem żonę, którą kochałem i z którą chce spędzić życie. Cholera zniszczyłem wszystko.
- My się już zbieramy, powodzenia stary.
Przyjaciel poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z żoną za rękę. Oni byli idealnym małżeństwem, zazdrościłem im. Dopiłem jeszcze swoje piwo, po czym udałem się spać.

Hope

    Siedziałam całe trzy dni bez jedzenia i picia zamknięta w tych cholernych czterech ścianach, nie chciałam wychodzić, musiałam dać nauczkę Lucasowi. Debil rzucił się w obronie tej powalonej Eve czy jak jej tam, byłam wściekła z tego powodu. Jak on mógł? Nagle usłyszałam kroki, dobrze widziałam kto idzie, przychodził do mnie paręnaście razu dziennie i prosiłbym otworzyła w końcu drzwi, mówił, że się o mnie martwi.
- Kochanie idę do pracy, mam nadzieję, że jak wrócę w końcu wyjdziesz.
Nie doczekanie Twoje, jak wrócisz to wyjdę, ale na lotnisko i polecę do rodziców bo z Tobą łosiu nie wytrzymam ani minuty dłużej. Kiedy byłam pewna, że Lucas wyszedł już z posiadłości otworzyłam drzwi i udałam się do sypialni. Wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam pakować do niej swoje rzeczy, każda minuta teraz była na wagę złota. Spakowana poszłam do łazienki się odświeżyć, szybko prysznic, ubranie czystych ubrań i muśnięcie skóry pod oczami korektorem. Wyglądałam w miarę, już nie mogłam się doczekać wyjścia na imprezę z moimi kochanymi przyjaciółmi. Wychyliłam głowę za drzwi, nikogo nie było to moja szansa, wzięłam torbę i zaczęłam kierować się w stronę tylnego wyjścia. Przeszło mi przez myśl, żeby napisać karteczkę pożegnalną mojemu mężowi, ale z braku czasu tego nie zrobiłam, niech szuka igły z stoku siana. Wyszłam z domu i wyciągnęłam z torebki telefon, nie wiedziałam gdzie znajduję się lotnisko, dlatego też postanowiłam zadzwonić po taksówkę. Wystukałam numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę, odebrała jakaś babka, oczywiście straciłam sporo czasu na dogadanie się z nią, ona w ni ząb nie rozumiała angielskiego. Podałam jej tylko adres, a kobieta chyba powiedziała, że za niedługo ktoś przyjedzie, miałam bynajmniej taką nadzieję, że to powiedziała. Minęło dziesięć minut, aż w końcu taksówka przyjechała, wsiadłam w nią szybko i powiedziała po włosku lotnisko, kierowca pokazał kciuk do góry i ruszył. Czułam się wolna, w końcu tak długo na to czekałam.
Po trzydziestu minutach dotarliśmy do celu, zapłaciłam kartą Lucasa, szkoda mi było swoich pieniędzy, wolałam wydać jego. Wpadłam jak opętana do środka i podeszłam do kasy, grzecznie poprosiłam o bilet do Londynu, sprzedawczyni poinformowała mnie, że lot będzie za dwie godziny. Kiwnęłam głową na znak, że rozumie i poszłam napić się kawy. Jakoś musiałam zabić ten czas, a nic innego do głowy mi nie przychodziło.

     Lot trwał wieczność, myślałam, że w samolocie zeświruję, tam było tak strasznie nudno. Cieszyłam się jak wylądowaliśmy, oczywiście Lucas dzwonił do mnie co dwie minuty i napisał chyba ze sto wiadomości, zirytowana tym wyłączyłam telefon.
- Czas cieszyć się wolnością.
Stwierdziłam pod nosem i wysiadłam z pokładu. Na lotnisku czekała na mnie moja przyjaciółka, gdy mnie zobaczyła podskoczyła z radości i pisnęła. Wpadłyśmy sobie w ramiona, oby dwie strasznie się za sobą stęskniłyśmy.
- Dwa tygodnie Cię nie widziałam, to jak wieczność.
Powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha, była jedyną osobą, która tak na mnie reagowała, nawet moi rodzice nie cieszyli się na mój widok, dla nich byłam jak kula u nogi, której na szczęście w końcu się pozbyli.
- Kobieto nawet nie wiesz jak ja się cieszę z pobytu tutaj.
Oznajmiłam zarzucając swoje bujne loki do tyłu.
- Coś się stało we Włoszech?
Zapytała, przechylając delikatnie głowę w prawą stronę, uważnie mi się przyglądała. Ja zaś nie wiedziałam co mam jej powiedzieć, ona uważała, że ja i Lucas kochamy się, dlatego postanowiliśmy zostać małżeństwem. Niestety muszę podtrzymywać tą wielką ściemę.
- Nic, po prostu przyjechałam w odwiedziny.
Od kiedy tylko pamiętam potrafiłam idealnie okłamywać ludzi, oni nawet nie zdawali sobie z tego sprawy, że wpadli w sidła moich słodkich kłamstw.
- Czemu Lucas nie przyjechał z Tobą?
- Ma pracę i obowiązki.
Nie przyjechał bo nawet nie wie, że się tu wybrałam. Uciekłam od niego i nie miałam zamiaru wracać, ani jutro, ani za rok. Moja granica wytrzymałości strzeliła w dniu jego urodzin.
- To co jedziemy do Twojego domu, a później na imprezę?
Jej pomysł jak najbardziej mi odpowiadał.
- Jestem za.
Podniosłam swoją walizkę i ruszyłyśmy szybkim krokiem w stronę wyjścia. Dzisiejsza noc będzie mega, będę szalała jak za dawnych czasów.

Lucas

     Martwiłem się o Hope, nie odbierała moich telefonów, nie wiedziałem gdzie się udała. Cholera przecież ona nie zna Włoch mogła się gdzieś zgubić i teraz nie może trafić do domu. Chodziłem wte i wewte po salonie gdy poczułem jak mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnąłem go szybko z kieszeni z nadzieją, że moja żona w końcu dała znak życia, ale pomyliłem się dostałem powiadomienie z banku, że ściągnęli mi pieniądze za taksówkę i bilet lotniczy, odłożyłem telefon, ale po chwili doszedł do mnie fakt o bilecie.
- Ona chyba sobie jaja robi!
Warknąłem pod nosem wściekły. Mogła być na mnie zła, ale żeby od razu uciekać do Anglii, niedojrzałe i w stylu Hope. Nie czekając ani minuty dłużej zadzwoniłem na lotnisko i powiadomiłem ich, że za godzinę wybieram się do Londynu, zrobię mojej kochanej żonie niespodziankę. Uśmiechnąłem się złośliwie i wykręciłem numer do jej przyjaciółki, dostałem go osobiście od niej na weselu. Po paru sygnałach odebrała milutkim głosem.
- Cześć z tej strony Lucas. Jest z Tobą moja żona?
Zapytałem zaciekawiony.
- Poszła do domu na chwilę. Szkoda, że z nią nie przyjechałem, ale rozumie praca i obowiązki na pierwszym miejscu.
Co za kit ona jej wcisnęła? Przewróciłem oczami i kontynuowałem rozmowę.
- Chce jej zrobić niespodziankę i przyjechać. Będę na miejscu o trzeciej w nocy. Wybieracie się gdzieś?
Czekałem cierpliwie na odpowiedź.
- Tak idziemy do klubu.
Impreza? Ja ją kiedyś zabiję!
- Przetrzymasz ją tam dokąd nie przyjadę? Odbiorę was z niego.
- Jasne.
Powiedziała uradowana, chyba mnie polubiła, cieszył mnie ten fakt, choć było mi trochę smutno, że ona traktuje mnie lepiej niż Hope.
- Proszę nie mów jej, że się do niej wybieram. Będziemy w kontakcie.
Dziewczyna powiedziała, że nie ma sprawy i rozłączyła się. Mina mojej żony gdy mnie zobaczy będzie bezcenna, a mnie usatysfakcjonuje. Myślała, że się nie dowiem gdzie jest, to się pomyliła.

Hope

    Moja mama była strasznie podejrzliwa, nie uwierzyła, że Lucas pozwolił mi ich odwiedzić samej. Gdyby nie fakt, że Megan słyszała wszystko o czym rozmawiamy wygarnęłabym matce czemu tak naprawdę tu jestem. Ona naprawdę uważała, że dogadałam się z czarnowłosym, jaka ona jest głupia, aż mi jej szkoda.
- Wychodzicie wieczorem?
Zapytał mój ojciec, który czytał gazetę i popijał kawę, drugi imbecyl, którego najlepiej bym wysłała w kosmos.
- Tak.
Rzuciłam od niechcenia przewracając dyskretnie oczami.
- Pamiętaj jesteś mężatką, nie szalej za bardzo.
Ja pierdziele ich pojebało, gdybym mogła udusiłabym ich gołymi rękoma. Mam zamiar szaleć i będę to robić i w dupie mam to, że mam męża, w końcu nie prosiłam się o niego. Uśmiechnęłam się sztucznie do taty i pokiwałam grzecznie głową, nawet tutaj musiałam stwarzać pozory.
- Megan idziemy?
Chciałam jak najszybciej opuścić dom i się wyszaleć. Zanim Rosario się skapnie gdzie jestem minie ładny tydzień, więc mam pełno czasu dla siebie. Miałam ochotę zdjęć obrączkę, ale ponieważ mojej przyjaciółce by się to nie spodobało zostawiłam ją. Po małych poprawkach wyszłyśmy w końcu i ruszyłyśmy na miasto, to będzie grupa impreza.

     Godziny spędzone w klubie uświadomiły mnie coraz bardziej co straciłam przez rodziców. Nienawidziłam ich za to z całego serca, głupie stare pierniki myślały, że mnie tym uszczęśliwią. Dyskoteka była pełna młodzieży, czułam się tutaj jak w domu, wszyscy mówili po angielsku, alkohol lał się litrami, a muzyka była idealna do tańczenia. Raj na ziemi normalnie.
- Zatańczysz?
Krzyknął wysoki blondyn do mnie, a ja kiwnęłam głową na znak, że z chęcią. Udaliśmy się na parkiet i zaczęliśmy wyginać śmiało ciało. Tańczyliśmy strasznie blisko siebie, chłopak okręcił mnie i szybkim ruchem przyciągnął do siebie, dzieliły nas zaledwie centymetry. Odepchnęłam go od siebie i pokazałam mu obrączkę, on tylko wzruszył ramionami i ponownie mnie do siebie przyciągnął, nie obchodził go fakt, że byłam mężatką.
- Słuchaj koleś! Zabieraj łapy bo nie ręczę za siebie!
Warknęłam mu do ucha, on uśmiechnął się szelmowsko i mnie zignorował.
- Ostrzegałam Cię!
Odepchnęłam go ponownie od siebie i kopnęłam w czułe miejsce, ze mną się nie zadziera. Uniosłam brew do góry i złapałam go za włosy, wystawiłam rękę z obrączką i zaczęłam machać nią przed jego oczami.
- Jesteś walniętą suką!
Wrzasnął i mrucząc dalej coś pod nosem podniósł się i sobie poszedł. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że myślałam o Lucasie i o tym, że nie mogę go zdradzić. Ja nie chciałam go zdradzać. Podeszłam do baru i zamówiłam setkę czystej, kiedy kelner mi ją podał wypiłam ją jednym duszkiem. Na zegarku, który wisiał na ścianie przede mną była godzina trzecia dwadzieścia, musiałam poszukać Megan i powiedzieć jej, że wychodzę co było do mnie nie podobne, ponieważ zawsze zostawałam do szóstej, siódmej rano.
- Megan wychodzę.
Powiedziałam jej do ucha, a ona odparła, że czeka na mnie ktoś na zewnątrz, dodała też, że ucieszę się jego widokiem. Czyżby jej brat postanowił mi pogratulować? Na ślub nawet nie przyszedł, a musiałam przyznać, że zależała mi na nim jeszcze tak niedawno temu. Przepchałam się przez tłum nastolatków i szybkim krokiem opuściłam klub, gdy zobaczyłam mojego męża zamarłam. Jak ona tak szybko mnie tu znalazł? Mam przesrane!

Lucas

    Tak jak przypuszczałem mina mojej ukochanej była bezbłędna, z wrażenia aż wypadła jej torebka z ręki. Jej przyjaciółka jednak umie trzymać język za zębami, co jest wielkim plusem u niej i za to ją lubię. Podszedłem do Hope i pocałowałem ją w policzek.
- Witaj kochanie.
Była tak zszokowana, że nawet nie spiorunowała mnie spojrzeniem i nie krzyczała kiedy objąłem ją w tali i przysunąłem do siebie. Biedactwo moje dalej nie wierzyło, że stoję teraz przed nią.
- Jak...
Tylko tyle była w stanie z siebie wydusić.
- Gdybyś nie płaciła moją kartą za bilet w życiu bym nie wiedział, że tu jesteś. Moje kochanie jednak nie jest takie bystre na jakie wygląda.
Zachichotałem cicho i pstryknąłem ją palcami w czoło, kiedy doszła do siebie odsunęła się ode mnie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Szlag by Cię trafił Lucas!
Wrzasnęła niezadowolona patrząc na mnie, było mi przykro, że jej życzenie się nie spełni. Mimo wszystkiego szlag tak szybko mnie nie trafi, dobrze się trzymam i mam zamiar się trzymać jak najdłużej.
- Też Cię kocham.
Pokazała mi język i gdy chciała pokazać jeszcze środkowy palec złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie. Ni stąd ni zowąd wbiłem swoje usta w jej, chciała mnie odepchnąć, ale nie zdołała ponieważ położyłem lewą dłoń na tyle jej głowy i nie pozwoliłem się odsunąć. Niespodziewanie brunetka odwzajemniła mój pocałunek, kiedy się od siebie oderwaliśmy, skrzywiła się i powiedziała.
- Dostałeś to czego chciałeś, więc teraz się odwal.
Ona sprawia, że mam ochotę znowu ją pocałować, podniosłem jej torebkę i pociągnąłem ją za sobą, wsadziłem ją do auta, zapiąłem jej pas i zamknąłem drzwiczki. Byłem cholernie zmęczony i musiałem się położyć, usadowiłem się na siedzeniu kierowcy i odpaliłem silnik, postanowiłem, że nie pojedziemy do jej rodziców, zostaniemy dzisiaj w hotelu.
- Hotel Plaza Ci odpowiada?
Zapytałem choć i tak właśnie w jego stronę się kierowałem.
- Zawieź mnie do domu rodziców.
- Nic z tego kochanie, dzisiaj śpisz ze mną.
Powiedziałem stanowczo, nie przyjmuję dzisiaj jej odmowy, wystarczająco dała mi w kość tą ucieczką.

Hope

    Zastałam zaciągnięta przez tego jełopa do pokoju hotelowego, mimo, że nie podobał mi się fakt, że muszę spać z nim w jednym łóżku, to był najładniejszy i najbardziej wypasiony pokój w którym byłam. Lucas miał dobry gust i to mi się zaczynało w nim podobać, ale tylko to chociaż był tak przystojny, że nie mogłam zaprzeczyć, że mi się jako facet nie podoba. Kurdę o czym jak w ogóle myślę! Przecież to Lucas, nie żaden fajny facet tylko głupi stary piernik.
- Więc Ty śpisz na kanapie, ja na łóżku.
Stwierdziłam kładąc swoją torebkę na szklanym stole. Mężczyzna uniósł jedną brew do góry i zlustrował mnie spojrzeniem, w sumie nie dziwię mu się. Czarne rurki, które miałam na sobie jeszcze bardziej mnie wyszczuplały i podkreślały moją piękne, jędrne pośladki, bluzka z dość dużym dekoltem w kolorze czerwonym była opięta na mnie, wyglądałam w tym seksi. Bez słowa podszedł do mnie i delikatnie popchnął mnie na ścianę, położył swoje ręce koło mojej głowy i uśmiechnął się zadziornie.
- Nawet o tym nie myśl!
Zignorował mnie i wbił swoje usta w moje, gdy chciałam go odepchnąć przybliżył swój umięśniony tors do mojej klatki piersiowej, nie miałam jak teraz uciec. Odwzajemniłam jego namiętny pocałunek dochodząc do wniosku, że i tak prędzej czy później to by się zdarzyło. Wplątałam swoje smukłe palce w jego gęste włosy, przygryzłam jego dolną wargę i zamruczałam, spodobało mu się to, Nasze języki zaczęły ze sobą wojnę, Lucas złapał mnie pod kolanami i uniósł do góry, objęłam jego pas nogami, a on przeniósł swoje dłonie na moje pośladki. Cieszyłam się teraz, że jestem choć trochę doświadczona w tych sprawach. Nie odrywając się od siebie przenieśliśmy się do sypialni, położył mnie na wielkim, miękkim łóżku i zaczął podwijać moją koszulkę do góry. Nie protestowałam, oddałam się po prostu tej chwili. Mąż oderwał się od moich ust i pozbawił mnie bluzki, całował moją szyję, mój dekolt, płaski brzuszek, to było takie przyjemne. Przejechałam dłonią po jego klatce i po chwili również pozbawiłam go odziania, pierwszy raz widziałam jego doskonale wyrzeźbiony kaloryfer. Boże to jest cudny widok! Kiedy zaczął majstrować przy moim rozporku przyszło mi do głowy, że powinnam się zabezpieczyć, doskonale wiedziałam, że Lucas nigdy by się na to nie zgodził. Ja nie chciałam być w ciąży, musiałam coś wymyślić, to nie mogła się dzisiaj stać. Naglę ni stąd ni zowąd złapałam się za usta i udawałam, że mi nie dobrze.
- Zaraz zwymiotuję.
Wymamrotałam, mężczyzna zszedł ze mnie, a ja jak opętana wpadłam do łazienki i odetchnęłam z ulgą. Teraz zostało mi tylko jedno, musiałam udawać, że nie czuję się zbyt dobrze.
- Wszystko w porządku?
Usłyszałam za drzwi i specjalnie spuściłam wodę, to musiało wyglądać prawdziwie. Trzymając się za brzuch weszłam do pomieszczenia w którym znajdował się Rosario.
- Wybacz mi, ale dzisiaj nie dam rady. To pewnie przez ten lot i alkohol na pusty żołądek.
Mam szczęście, że potrafiłam dobrze kłamać i być dobrą aktorką.
- Nic nie szkodzi kochanie, połóż się i odpocznij.
Łyknął haczyk. Yeah!
- Dobrze.
Położyłam się na łóżku i ku mojemu zdziwieniu czarnowłosy przykrył mnie i pocałował w czoło. Po chwili ułożył się wygodnie na miejscu koło mnie, przysunął bliżej i zaczął głaskać moje włosy dłonią, nie wiem czemu, ale czułam się w tym momencie bezpiecznie. Moja głowa powędrowała na jego tors, a ręka na pas, przymykając powieki pomyślałam o tym, że nasze dziecko nie było by z nami szczęśliwe, my nigdy nie będziemy udaną rodziną. Sama nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Lucas

    Następnego dnia o godzinie dziesiątek staliśmy trzymając się za rękę przed domem rodziców, miałem wrażenie, że wczorajsza noc zbliżyła nas do siebie. Nie żałowałem, że nie skończyliśmy tego co zaczęliśmy, ważniejsze dla mnie było zdrowie Hope niż kochanie się. Weszliśmy do środka gdzie z szerokim uśmiechem przywitał nas mój teść, podaliśmy sobie ręce na przywitanie.
- Martwiłem się, że Hope tak długo baluje, dobrze, że jest z Tobą.
Miły głos mężczyzny sprawił, że na mojej twarzy automatycznie ukazał się uśmiech, on tak samo jak ja był zadowolony z naszego małżeństwa. Choć prawie cały czas mam pod górkę to się nie poddaje i nie poddam się.
- Ty się martwiłeś? Haha dobre.
Niewyparzona buzia mojej żony zniszczyła tą przyjazną atmosferę, szturchnąłem ją w bok mając nadzieję, że się uspokoi.
- Hope!
- Oj przestań... nie udawaj kochanego tatuśka. Pamiętaj nie jesteś nim!
Warknęła przewracając oczami, było widać, że ma żal do rodziców o ślub i jak ona to mówi wpakowanie w bagno i zabranie wolności. Westchnąłem cicho pod nosem i pokręciłem zrezygnowany głową.
- Przepraszam za nią.
Jej ojciec chciał coś powiedzieć, ale ona spoglądnęła na mnie spod byka i powiedziała.
- Za co go przepraszasz? Ocipiałeś!
- Przestań, w Twoim stanie nie możesz się denerwować.
Pogłaskałem ją po policzku i puściłem do niej oczko, teraz ładnie zwalimy jej zachowanie na hormony.
- O czym Ty...
Nim skończyła wyprzedziłem ją i dodałem.
- Podejrzewamy, że Hope jest w ciąży.
Za pleców starszego mężczyzny wyskoczyła kobieta, która podbiegła do córki i położyła rękę na jej brzuchu. Jej oczy świeciły się, a uśmiech robił się coraz większy.
- Zostaw mnie kobieto.
Mruknęła do szatynki, która w dalszym ciągu nie mgła odczepić się od jej brzuszka, jeszcze chwilę i zacznie mówić, że dziecko, którego nie ma kopnęło.
- Gratuluje wam, strasznie się cieszymy z tego.
Ja też bym się strasznie cieszył gdyby to była prawda, chciałem mieć dzieci i nie zamierzałem długo na nie czekać. Hope jak najszybciej musi zajść w ciążę i urodzić mi ślicznego dzidziusia, mojego potomka i spadkobierce.

     Spędziliśmy wszyscy razem dość miłe popołudnie, zjedliśmy obiad i rozmawialiśmy na różne tematy. Hope co jakiś czas piorunowała mnie spojrzeniem, pewnie oberwie mi się za to kłamstwo kiedy będziemy już sami. Pożegnaliśmy się z państwem i wiedliśmy do auta, odjechaliśmy kawałem i dziewczyna wybuchła.
- Powaliło Cię? Ja i ciąża? Śmiechu warte.
Zaśmiała się kpiąco zarzucając swoje bujne, brązowe loki do tyłu. Może ona nie wyobrażało sobie siebie z brzuchem, ja zaś tak.
- Przecież musiałem im coś powiedzieć, Twoja matka podejrzewała, że uciekłaś. Dzwoniła do mnie gdy byłem w samolocie, powiedziałem im, że mamy dla nich dobrą wiadomość.
- Naprawdę jesteś stuknięty.
Nie odpowiedziałem jej już nic, postanowiłem nie drążyć tego tematu, ponieważ on nigdy by się nie skończył. Szkoda mi było nerwów.

Hope 

    Następnej nocy gdy wróciliśmy do naszego domu we Włoszech nie spałam z Lucasem wybrałam pokój gościnny do którego już się przyzwyczaiłam. Był o to na mnie wściekły, ale widział doskonale, że jestem zbyt uparta by odpuścić i szybciutko pobiegnąć do niego. Dzisiaj po raz pierwszy mieliśmy wyjść na miasto, ja oczywiście znowu wpadłam na genialny pomysł dokuczenia mężowi. Uśmiechnęłam się cwanie i zaczęłam grzebać w swojej torbie, znalazłam to co chciałam. Poszłam do łazienki, ubrałam na siebie mini, krótką koronkową bluzkę, która odsłaniała mi pępek i strasznie wysoki czarne z ćwiekami szpilki, umalowałam się strasznie mocno, mój makijaż aż krzyczał popatrz na mnie jestem przesadzony. Wyszłam z pokoju i udałam się na dół gdzie czekał już na mnie Lucas, schodząc po schodach zakaszlałam specjalnie parę razy by się odwrócił, kiedy to zrobił zamarł. Nie wiedział co ma powiedzieć i co zrobić.
- Znowu?
Mruknął bezradnie, ten numer nigdy mi się nie znudzi.
- Wyglądam źle kochanie?
Dorzuciłam oliwy do ognia, wściekły złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do sypialni. Zdziwiłam się ponieważ zamknął drzwi na klucz i usiadł wygodnie w fotelu.
- Więc kochanie... Chciałaś by wszyscy Cię taką widzieli?
Kiwnęłam głową na znak, że tak. Nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać teraz. Wstał wyciągnął z szafki nocnej kieliszek i wino, które zaraz otworzył. Nalał sobie i ponownie usadowił się na skórzanym białym fotelu.
- Na co czekasz skarbie? Prezentuj mi się.
Od niechcenia zaczęłam chodzić po sypialni wte i wewte. Lucas lustrował mnie spojrzeniem i popijał czerwone wino.




_________
Od autorki:
To najdłuższy rozdział na tym blogu, nawet nie chce mówić ile go pisałam. :)
Poza tym uwielbiam ten rozdział, jest jak dla mnie najfajniejszy. :D
Pewnie jak zauważyliście zmieniłyśmy szablon, jest bombowy, nie mogę się na niego napatrzeć.
Życzę wam miłego czytania i pozdrawiam.

Ps. Zapomniałabym...


20 komentarzy:

  1. Uwielbiam Hope ! Jej teksty i zachowanie są bezbłędne. Czekam niecierpliwie na jakąś akcje między Lucasem a Hope ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uielbiam to opowiadanie Hope powoli sie. lucasie zakochuue ...
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  3. "- Jestem walniętą suką! - Wrzasnął"
    wiem, że to tylko literówka, ale nieźle mnie rozbawiła ;p
    rozdział wspaniały i z niecierpliwością czekam na kolejne :)
    againsttheyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski! *.*
    Nie mogę doczekać się nexta!<33

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział.
    Uwielbiam Hope i jej zachowanie...
    Czekam na next.
    @weramichalak

    OdpowiedzUsuń
  6. Pokochałam to opowiadanie już od zwiastuna *O* sam pomysł na ślub 19 - latki z 29 - latkiem był niezły :D Zakochałam się e Lucasie bardzo szybko. Zupełnie jak w Ianie *O* Kurde, ja chcę ich seksu ;c czemu ona nie chce seksu? Ja chcę c; Boże jestem totalnie zjebana xD
    Hope i Lucas <3 nie wyobrażam go sobie z inną dziewczyną. Kurde, kiedy ona wreszcie zrozumie, że są sobie pisani? Przecież oni muszą być ze sobą. Tak samo jak Hope nie chce żadnych dzieci. Nie. Bez dzieci to opowiadanie będzie o wiele lepsze. Myślałam, że Lucas po tej ucieczce zrobi jej awanturę, albo zmusi do czegoś. Na całe szczęście on taki nie jest <3
    I mówię totalnie poważnie: jeśli ona go nie chce przyślij go do mnie. Mimo, że mój angielski jest słaby, a włoskiego nie znam wcale dogadamy się :D
    Życzę ci dużo weny i niecierpliwie czekam na następny rozdział
    G. Somerhalder ;p
    www.life-outside-light.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi tez podoba się ten rozdział. Jest genialny i bardzo powoli do czytałam gdyż bałam się ze nastąpi koniec.
    Dzięki temu rozdziałowi dostałam lepszy humor, który popsuł mi mój brat.
    Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu z tą niby ciąża i końcówka była najlepsza. Do teraz się śmieje. Moj tata jest lepszy, ożenił się z moją matką która jest młodsza od niego o 12 lat. Genialny po prostu. A podczas kłótni zachowują się jak dzieci.ostatnio gąbkami się rzucali, aż ja oberwałam w głowę. Haha.
    Czekam na kolejny rozdział. I po prostu kocham jak piszecie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaahg! Rozkręciło się porządnie. Co prawda wolałabym więcej krótszych, częstszych rozdziałów, ale nie narzekam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudownie, oby tak dalej :D /@young_wild_slow

    OdpowiedzUsuń
  10. o jejku alle to fajne! Hope i Lucas <3 boziu Lucas taki kochany! a rodzial świetny czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  11. Booooskiee <3 uwielbiam tego blooogaaaaa <333 czekam na next ;D jak najszybciej proszęę <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Rzeczywiscie rozdzial jest interesujacy :d

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział jest Meggaaa :D Bardzo długi ale I Like It. I mam nadzieje że nie ostatni takiej długości . Czytało się wspaniale. Co do treści to uśmiałam się, byłam zła na Lucasa i oczywiście wielkie Awww za jego troskę gdy okazało się że Hope "źle się poczuła" :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Szablon cudowny * . * Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow. Zaszalałyście. Hope w ciąży? Nie no nie mogę!
    We Włoszech ta dziewczyna dała popalić. Nie mogłam z tego jak Lucas ją znalazł.
    Wybaczcie, że tak krótko pisze. Rozdział fajny, ale troszkę za długi jak na taką akcję!

    ¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
    ¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękny rozdział, jak z resztą całe opowiadanie. Lukas mówi, że Hope jest w ciąży, ciekawe jak potem się z tego wyplącze. Czekam na następny rozdział. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział nie mogę się doczekać następnego i jestem ciekawa dalszych losów Hope i Lucasa . Życze weny . <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Swietny.. Zresztą jak zawsze

    OdpowiedzUsuń