16 lutego 2014

5. "Spóźniłeś się jakieś dwa lata"

Hope

Obudziłam się ze strasznym kacem i miałam cholerną ochotę znów zasnąć, niestety, uniemożliwiał mi to Lucas. Ten palant oplótł mnie z każdej strony, śpiąc z głowa na moich cyckach. Ogarnęliście?
Nie miałam pojęcia, co zdarzył się poprzedniego dnia, ale byłam pewna, że nie uprawialiśmy seksu. Moje ubrania nadal były na mnie, po za tym, Lucas był zbyt "porządnym" facetem, aby wykorzystać moje chwilowe "niedotlenienie mózgu".
- Już nie śpisz?- mruknął prosto w moją pierś.
Nie za dobrze Ci?
- Taa, złaź ze mnie, muszę iść się czegoś napić- szepnęłam, nie dając rady powiedzieć cokolwiek głośniej, moja głowa cholernie bolała.


Nawet nie wiecie jakie było moje zdziwienie, kiedy się posłuchał. Moje oczy dosłownie wypadły z orbit i potoczyły się po podłodze. O mamuni, on po prostu wyjął z szafki wodę i jakieś tabletki, które mi wręczył. Jeśli po cyrku, który odstawiłam poprzedniego dnia był taki miły, to dlaczego wybuchał po zwykłym droczeniu się? Nie rozumiałam tego faceta.
- Weź to, pomoże Ci na kaca- powiedział i zaczął rozpisać koszulę.
- Pozwól, że nie skomentuje twojego zachowania, brakuje mi do Ciebie siły. Idź spać lub cokolwiek. Wezmę prysznic i muszę jechać do miasta, załatwić wszystko na przyjęcie- zniknął za drzwiami łazienki.
Cholera, jakie przyjęcie?


Ja się później dowiedziałam, tego dnia Lucas kończył trzydziestkę. Boże, ja kilka dni wcześniej skończyłam dopiero dziewiętnaście. 
Moja głowa już nie bolała, ale i tak nie miałam ochoty na imprezowanie, zwłaszcza ze znajomymi tego zgreda. Po prostu sztywne przyjęcia nie były w moim typie.
- Już wiem- mój, pożal się Boże, mąż podszedł do mnie, kładąc ręce na moich biodrach.
Jego natarczywość mnie wkurzała, i gdyby nie fakt, że malowałam rzęsy, prawdopodobnie dostałby w twarz.
- Co wiesz?- zapytałam, nakładając kolejną warstwę tuszu.
- Wiem, co chce dostać od ciebie na urodziny- powiedział, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek, który doskonale widziałam w lustrze.
Żartował sobie? Miałam mu jeszcze prezenty dawać? Chociaż, pomyślałam, że będzie to dobra wymówka aby pojechać do miasta i zniknąć na resztę dnia.
- Co niby chcesz?- odłożyłam maskarę na blat znajdujący się obok umywalki.
Odwróciłam się, sprawiając, że prawie stykaliśmy się nosami.
- Pomyślałem, że skoro nie chcesz się ze mną kochać tak po prostu- zrobił przerwę, a jego ręce w tym czasie zjechały na mój tyłek.
Ach Ci Włosi, boją się nazywać rzeczy po imieniu. Seks to seks nie żadne 'kochanie się'.
- To?- zapytałam, będąc zirytowana tym, że po raz kolejny wpadł na jakiś genialny pomysł.
- To możesz podarować mi swoja cnotę, jako prezent urodzinowy- złożył pocałunek na moim policzku, a potem przeniósł się na szyję.
Kurwa, że co? Nie, nie, nie. Tak się bawić nie będziemy. 
- No to przykro mi, ale takiego prezentu to Ci nie dam, ani teraz, ani później. 
Odsunęłam się krok w tył, ponieważ dalszy ruch uniemożliwiała mi umywalka.
- Hope, co z różnica, czy stracisz dziewictwo teraz, czy za kilka tygodni, dni. Jedno się nie zmieni, to ja będę tym, który Ci je odbierze- powiedział.
Jasne, a mrówki są morskimi stworzeniami.
- Przykro mi, Lucas- teatralnie położyłam rękę na jego ramieniu.
- Niestety, spóźniłeś się jakieś dwa lata- powiedziałam prychając i wychodząc z łazienki.
Mój mąż nie był świadomy, że od dawna nie byłam już dziewicą, a nie chciałam iść z nim do łóżka nie z powodu strachu przed pierwszym razem.
- Jak to do cholery?! Czy ty właśnie dałaś mi do zrozumienia, że nie jesteś dziewicą?!- zaczął histeryzować.
Ludzie, on robił z naszego domu operę mydlaną. 
- Taa, masz z tym jakiś problem?- zapytałam, wkładając na nogi czarne botki.
- Żebyś wiedziała, że mam. Jak mogłaś dać dupy jakiemuś frajerowi, z którym nawet nie byłaś zaręczona?
Nie mogłam zaprzeczyć, że dobór jego słów mnie uraził, ale nie miałam zamiaru tego okazywać.
- Mogłam to zrobić, więc to zrobiłam i to Cię, kurwa, nie powinno obchodzić. W życiu seksu nie uprawiałeś?- zapytałam głosem ociekającym sarkazmem.
- Jasne, że to robiłem, ale na pewno nie z przypadkową osobą. Byłem w poważnym związku, nie to co ty!- jego oczy wyrażały najprawdpodobniem chęć zamordowania mnie. 
Haha, żałosny był.
- Skoro byłeś w takim wspaniałym związku i tak dalej, to dlaczego nie ożeniłeś się z tamtą kobietą?!

Lucas

- Skoro byłeś w takim wspaniałym związku i tak dalej, to dlaczego nie ożeniłeś się z tamtą kobietą?!- krzyknęła, szukając czegoś w szafce nocnej- prawdopodobnie był to telefon.
Właśnie, dlaczego, kurwa, tego nie zrobiłem i utknąłem teraz z tą niedojrzałą małolatą?
- Nie kochałem jej i tyle- powiedziałem, na co dziewczyna odwróciła się do mnie przodem.
- A niby mnie kochasz, tak?- zapytała, prychając.
Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Zresztą, nieważne. Idę się przewietrzyć- opuściła pokój, zostawiając mnie z mętlikiem w głowi.


O dwudziestej zszedłem na dół, gdzie wszystko było już gotowe. Pod ścianą stał dwu metrowy szwecki stół, który uginał się od przekąsek z całego świata. Służba ubrana w odświętne stroje miała obsługiwać gości i proponować wino lub szampana.
Odwróciłem się, kiedy usłyszałem szpilki stukające o marmurowe schody. Hope z gracją schodziła na dół i poczułem ulgę zauważając, że ubrała się stosownie do okazji. Wyglądała zniewalająco. Miała na sobie prostą czerwoną sukienkę, która kończyła się przed kolanami, a jej dekolt był w kształcie serca. Szyje zdobił naszyjnik, który dostała ode mnie w dzień ślubu, a na nogach miała czarne szpilki z odkrytymi palcami. Jej włosy były zakręcone i swobodnie opadały na ramiona. Na jej twarzy prawie nie było makijażu, i musiałem przyznać, że wyglądała cudownie.
- Jestem z ciebie dumny, Hope. Myślałem, że znowu wymyślisz coś, żeby zrobić mi na złość- powiedziałem, kiedy stanęła obok mnie.
- Cokolwiek. Jak długo to przyjecie będzie trwać?- zapytała, podchodząc do tacy z koreczkami serowymi.
- Do północy, sam nie wiem.


Godzinę później przyjęcie trwało w najlepsze. Hope z klasą przyjęła gości i ucinała sobie z nimi pogawędki, czym sobie u mnie zapunktowała.
- Nadal sprawia problemy?- mój przyjaciel zapytał, patrząc na dziewczynę.
- Najlepiej nie jest, ale dam sobie radę- posłałem mu uśmiech i podszedłem do Evy, mojej byłej, aby zamienić z nią kilka słów.

Hope

Osobą, z którą rozmawiałam najdłużej była Nikki, żona Arturo. Była miła, zabawna i w żadnym stopniu nie była sztywna, jak większość ludzi, których poznałam tamtego wieczoru. Tak naprawdę nigdy nie pomyślałabym, że mogłabym znaleźć z nią nić porozumienia, ponieważ kompletnie się różniłyśmy. Ona była niewiele po trzydziestce, dodam, że wyglądała bardzo młodo, a do tego była mężatka od siedmiu lat(!). Jak dowiedziałam się w trakcie rozmowy, miała pięcioletniego syna Fabia, a także, czego nie dało się nie zauważyć, była w siódmym miesiącu ciąży. Zastanawiałam się, po co komu aż dwójka dzieci, a kiedy oznajmiła mi, że planują mieć czwórkę lub piątkę- zwaliła mnie z nóg.
- A ty i Lucas?- zapytała, popijając sok który, specjalnie dla niej, został przyniesiony.
- Co ja i Lucas?- byłam zbita z tropu.
- Czy planujecie dzieci? Bo jeśli byście się postarali, pomiędzy Lisą- bo tak miała nazywać się ich córka- a waszym maluchem, byłaby mała różnica.
Taa, napewno się o to postaram. Zadzieram kiecę i lecę robić dzieci,
- Tylko pomyśl, mogłabym Ci pomóc, razem zabierałybyśmy je do parku, na spacery, mogłyby nawet iść do jednej szkoły- poddekscytowana klasnęła w ręce.
Och kobieto, przystopuj, bo zaraz zaczniesz rodzić.
- Myślę, że na razie nie masz na co liczyć. Nie chce mieć dzieci i myślę, że to się raczej nie zmieni- powiedziałam, wysilając się na uśmiech, aby nie sprawić jej zawodu.
Mina Nikki zrzedła.
- Jak to nie, kochanie? W ogóle?- zapytała, głaszcząc swój brzuch w matczynym geście.
- Tak, ani teraz, ani później- wypiłam łyk wina z kieliszka, który trzymałam przez cały czas w ręce.
- Myślę, że powinnaś to jeszcze przemyśleć- położyła swoją dłoń na moim ramieniu.
- Lucas napewno chce zostać ojcem i jest naprawdę idealny do tej roli. Kochanie, on jest Włochem. Oni są bardzo rodzinni i nie wymigują się od obowiązków jak faceci w twoim kraju. Pomyśl o tym i nie odbieraj mu możliwości wykazania się- posłała mi uśmiech.
Z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki piosenki You're Beautiful, w wykonaniu Jamesa Blunta. Znałam ją z jakiegoś romantycznego gówna, które moja matka kochała oglądać wieczorami.
- Kochanie, to nasza piosenka, zatańczysz?- Arturo pojawił się koło swojej żony i "porwał ją" na parkiet.
- Może weźmiemy z nich przykład- szepnął do mojego ucha Lucas, który pojawił się z znikąd.
- Myślę, że jednak spasuje. Przepraszam, ale muszę do łazienki- wysiliłam się na miły ton i grzeczne słowa, z uwagi, że przyglądali nam się goście.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wyminęłam go i skierowałam się na górę. Nagle z za rogu wyszła kobieta, będąca prawdopodobnie w wieku mojego męża.
- Ty jesteś Hope, tak?- zapytała z pogardą.
O co Ci chodzi suko?
- Taa, chcesz coś?- posłałam jej jedno ze spojrzeń, które były zwykle zarezerwowane dla mojego męża, a mianowicie to, mówiące 'pierdol się'.
- Posłuchaj mnie mała sikso- wbiła swój paznokieć w moje odsłonięte ramię.
- Po prostu odpierdol się od niego, rozumiesz? Pojawiłaś się znikąd i zrujnowałaś wszystko. Jesteś po prostu małą dziwką, która poleciała na kasę Lucasa. Nie wiem co on w tobie widzi, prawdopodobnie zwykłą kurwę do pieprzenia. Weźmie z tobą rozwód tak szybko, jak znudzi mu się twoje dziwkarskie hobby. Bo to jest to co robisz, dajesz dupy starym, obleśnym facetom, którzy kupują Ci za to ciuchy, tak?
Nie wytrzymała, po prostu popchnęłam ją na ścianę i miałam zamiar zdzielić ją w twarz, i zrobiłabym to, gdyby nie para silnych rąk, która odciągnęła mnie do tyłu.

Lucas

- Gdzie Nikki? Byłem pewny, że poszliście tańczyć- zwróciłem się do przyjaciela, który pojawił się obok mnie.
- Kiedy zobaczyła, że Hope poszła na górę, chciała sprawdzić, czy nic się jej nie stało. Może pójdziemy zobaczyć, czy wszystko z nimi w porządku? Wiesz, sporo nie wracają.
Po prostu pokiwałem głową, idąc za Arturo. Dostrzegliśmy jego żonę stojącą na środku korytarza i patrzącą na dwie kobiety stojące zbyt blisko siebie.
Poznałem w nich Hope i Evę. Chwile potem moją żona popchnęła moją była na ścianę, ale zanim zdążyła coś zrobić, chwyciłem ją w pasie i odciągnąłem do tyłu.
- Co ty wyprawiasz, dziewczyno?- zacząłem na nią krzyczeć, poirytowany jej zachowaniem.
Skąd ja wiedziałem, że nie wytrzyma i coś dziś nabroi?
- Puść mnie- wyrywała się i kopała nogami.
Nie zważając na jej opór, skierowałem się do sypialni i zamknąłem za nami drzwi.
- Musiałaś kurwa wszystko spieprzyć?!
Po prostu nie kontrolowałem emocji.
- Zostajesz tu do końca przyjęcia, może pomyślisz nad swoim zachowaniem- splunąłem i wyszedłem z pokoju, zamykając drzwi na klucz.
Wróciłem do przyjaciół, gdzie zastałem Nikki kłócącą się z Evą.
- Co się znowu dzieje? Nic Ci się nie stało?- zwróciłem się do mojej byłej.
- Kurwa, jej się nic nie stało- pierwszy raz słyszałem, jak żona mojego przyjaciela przeklina.
- To ona zwyzywała Hope i dziwię się, że tak długo to wytrzymała, zanim wybuchła- prychnęła.
- Eva, ty wychodzisz- Arturo złapał ją za ramie, sprowadząjąc na dół, prawdopodobnie chcąc wyrzucić z przyjęcia.
- A ty- Nikki wbiła palec w moją klatkę piersiową.
- Idziesz do Hope i ją przepraszasz. Zachowałeś się katastrofalnie!
I właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, co tak naprawdę się wydarzyło.

__________
Od autorki:
To chyba najdłuższy rozdział, jaki kiedykolwiek napisałam. o_O
Wiemy, że szablon nie jest taki jak powinien, ale za niedługo się zmieni. Więc czekamy z niecierpliwością na nowy. :)
Życzę wam miłego czytania i pozdrawiam.


16 komentarzy:

  1. Jak ja uwielbuam Hope haahha i jej teksty serio zdziwilam sie ze nie byla.dziewca haha czekam na nn /@believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział!! *.*
    Nie mogę doczekać się nexta!!<33

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się podoba i to bardzo. :D Jestem ciekawa, kiedy w końcu Hope polubi Lucasa. Oby szybko, już nie mogę się doczekać. :D czekam na nn. pozdrawiam, życzę weny, pomysłów i wielu innych. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział mega, uwielbiam Hope, jest zajebista. :)
    Prawdę mówiąc dobrze, że Hope przywaliła tej lasce. Jak ona mogła ją tak zwyzywać?!
    Głupia jak nic.
    Życzę wam weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham, kocham, kocham i jeszcze raz kocham to opowiadanie.
    Nie mogę się doczekać na następnego rozdziału
    Kocham ta dwójkę, która pasuje do siebie bez dwóch zdań.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest rewelacyjny :) Uwielbiam taką długość choć mam straszny niedosyt po tak fantastycznym rozdziale. Mam nadzieje że szybko wrócicie z następną notką. Szablon jest śliczny :P Pozdrawiam i życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow. Hope nie jest dziewicą. Nie tylko Lucas się zdziwił. Hahah, ale kocham ich rozmowy. Nie wiem co napisać, bo jest zajebiście!

    ¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
    ¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Hope jest świetna haha Nie da sobie w kasze dmuchać. Lucas chyba z nią oszaleje. Czekam na kolejne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. jejcu jakie genialna biedna Hope! ;p ale Lucas no cóz nie zazdroszczę mu :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty rozdział <3
    Już uwielbiam Hope...Taka zadziorna.
    Ciekawe co się teraz wydarzy...
    Czekam na next.
    @weramichalak

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział i cały blog. Hope świetna ma dziewczyna charakterek. POzdrawiam i czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział super.
    Jestem ciekawa co teraz zrobi Lucas i jak przeprosi Hope.
    Czekam na nn z niecierpliwością. :)
    Życzę wam weny dziewczynki.

    OdpowiedzUsuń